środa, 14 maja 2014

Sen 147. Do ostatniej suchej nitki

Błękitnooki zbierał pranie w strugach deszczu...

Sen 146. Swój swego przyciąga

Alf (ten od pieniędzy) powiedział wczoraj to, co wiedział najlepiej: "Nienawidzę ciebie za to, że masz prawie wszystko..." W sumie to za bardzo nie wiem, o co mu chodziło, ale uniosłem tylko brwi i spojrzałem na niego znad okularków, a on odszedł nafukany jak zawsze. I jeszcze jedno - prawdopodobnie skumplował się z Brązowookim i teraz razem knują przeciwko mnie (pewnie dołączy do nich matka Brązowookiego). Dobrali się jak w korcu maku - kłamcy, oszuści, krętacze, egoiści i - co do A. nie mam całkowitej pewności, ale raczej wszystko na to wskazuje - złodzieje. Kompletny cyrk!
Dziś w pracy powinno być spokojnie, ale jutro mam z nim nocną zmianę. Nauczyłem się w ostatnim czasie jednego - nie reagować na bezczelne zaczepki i arogancko-prowokacyjne zachowanie. Jakoś przetrwam, bo już w piątek zaczynam tydzień wolnego.

wtorek, 13 maja 2014

Sen 145. Leniwość

W Belo Horizonte bywają leniwe dni. Słońce przebija się przez chmury i ogrzewa morską trawę. Drobinki piasku wirują w lekkim powiewie wiatru i gubią się w ciemnej czuprynie Błękitnookiego. Sięgam dłonią i próbuję je wyłuskać. Mruży oczy w świetlnej kaskadzie, po czym prostuje ręce i chwyta delikatny powiew. Słoneczny leniwy dzień na plaży. Rozciąga się i przewraca na brzuch, a ja dostrzegam na jego ramionach wzory piaskowej henny. Podparł brodę na rękach i zapatrzył się w pojedyncze listki długiej morskiej trawy. "Sprawdzam, ile mają lat", szepnął po chwili i ujął w dłoń listek. "Ile?", zapytałem. "Hmmm... Ma tyle, ile kalifornijska sekwoja. Ma tyle lat co my, ale jest zarazem młodsza i starsza. Będzie tu nadal, gdy my odejdziemy." Zerknąłem na niego, a on już zaczął palcem wodzić po piasku i wytyczać zagubionej mrówce szlak. Owad wdrapał się na jego dłoń, którą Błękitnooki uniósł do góry. Dwie piękne istoty znalazły się naprzeciwko siebie, twarzą w twarz. Mrówka chwilowo znieruchomiała, a on badawczo się jej przyglądał. "Jest jak ty...", zaczął, lecz nie skończył, gdyż wiatr zdmuchnął owada i nigdzie nie można było go potem odnaleźć. Podniósł się i poszedł w stronę oceanu. Z podwiniętymi do kolan spodniami zaczął brodzić w wodzie, a ja wyłożyłem się na kocu i wystawiłem twarz prosto w promienie słońca.

poniedziałek, 12 maja 2014

Sen 144. Małe "za" i małe "przeciw"

Czekają mnie jeszcze cztery nocne zmiany i będę miał wolne. Wziąłem tydzień urlopu, gdyż jestem przemęczony. Pracuję po 6-7 dni w tygodniu nawet po 10 godzin dziennie. Muszę odreagować, zmienić otoczenie, odetchnąć, poleniuchować. W sobotę pojadę do stolicy. Chciałbym zobaczyć tę część miasta, której jeszcze nie znam, w niedzielę zaś jedziemy daleko nad ocean. Byle tylko pogoda dopisała. Tak więc przyszły weekend będzie cały zajęty. Mamy też wstępne plany co do pozostałych dni urlopu - chcielibyśmy zobaczyć dwa dalekie miasta E. i G. Wstępnie pytałem o bilety i okazało się, że są dość kosztowne. Do tego trzeba by było zarezerwować hotel i znaleźć jakieś zaskórniaki na podstawowe atrakcje. Tak więc ten wyjazd stoi jeszcze pod znakiem zapytania, chyba że znajdzie się coś bliżej i taniej. Można by było pojechać na południe nad otwarty ocean i tam zatrzymać się dwa lub trzy dni. Pomyślimy i zadecydujemy.
PS. Wczoraj w pracy w końcu dorwałem tego gnoja, któremu ponad 2 miesiące temu pożyczałem pieniądze. Nawtykałem mu, ile się tylko dało. Robił głupie miny, chciał uniknąć rozmowy, ale nie poddałem się i w końcu oddał to, co pożyczył. Gdybym się nie upomniał, znów bym czekał do następnej wypłaty, a tak dorwałem go przy gotówce, która mu jeszcze została. Skurwiały kłamca i oszust. Z tego, co się dowiedziałem, ma on mnóstwo długów, ludzie ścigają go i upominają się o swoje, lecz on sobie z tego nic nie robi. Pożycza od jednych, by oddać drugim, ale z drugiej strony pożycza od trzecich i czwartych na swoje "wydatki" ponad stan. I tak w kółko. Szkoda gadać, niektórzy ludzie nie mają wyobraźni i nie potrafią przewidzieć konsekwencji tego, co robią.