piątek, 18 lipca 2014

Sen 165. Jak długo jeszcze wytrzymam?

Na nocnej zmianie w ostatni wtorek doszło do spięcia nie tylko z szefową, ale także i z nową menadżerką. Mam z nimi na pieńku. Pierwszej postawiłem się, gdyż bez pardonu, przy innych pracownikach zaczęła mnie dyskryminować i zmuszać do zrobienia czegoś, co naruszało moje poglądy i przekonania (pomimo moich uzasadnień), druga zaatakowała mnie dosłownie o bzdurę: o rozpięty guziczek przy kołnierzyku firmowej koszulki, powiedziała mi, że poważnie łamię regulamin, gdyż polówka musi być zapięta aż przy szyi. Zapytałem wówczas, czy będzie mnie wynosiła na zewnątrz, jak zemdleję (w miejscu, gdzie pracuję, jest nieraz ponad 40-50 stopni, nie ma dobrej wentylacji, a co najgorsze - nie możemy mieć niczego do picia). Nie zrozumiała mojego pytania, więc dodałem, że nie mogę zapiąć polówki, gdyż jest zbyt mała przy szyi i, gdy zapnę ostatni guzik, dusi mnie i ociera. Skwitowała: "Nie obchodzi mnie to! Masz zapiąć!". Oczywiście nie zapiąłem, a to tylko dolało oliwy do ognia, bo do tej "akcji" dołączyła główna szefowa i we dwie mi bluzgały.
Gdy naszą firmę objęła aktualna szefowa, wszystko zeszło na psy. Dominuje niesprawiedliwość, fałsz, obłuda, donosicielstwo, plotka i zakłamanie. Szefowa stworzyła sobie siatkę "swoich ludzi", którzy prawie każdego dnia donoszą jej, kto co zrobił lub co powiedział. Alf (ten gość od pieniędzy) w zamian za więcej godzin i pewne ulgi został jej zausznikiem na nocnej zmianie i każdego dnia zdaje jej relację, co robił Lemur Katta, co komu mówił Lemur Katta, a co inni pracownicy. Istna paranoja!
Jest ona niesamowicie złośliwa. Wie o tym, że nie darzymy się z Alfem najlepszymi uczuciami koleżeńskimi i specjalnie tak układa zmiany, byśmy byli na nocce we dwóch (oczywiście czerpie z tego mnóstwo informacji, bo Alf składa jej raport codziennie). Rozmawiałem z nią już wiele razy, wręcz prosiłem ją o to, by nie dawała mi dziennej zmiany zaraz po nocce. Nic z tego! Nadal mam wstrętny grafik - dziś idę na dziesięć godzin na nockę i już jutro rano zaczynam "dwunastkę" na zmianie dziennej... Koszmar! A to wszystko robione jest tylko i wyłącznie z czystej złośliwości...
Wczoraj miałem dzień wolny, pomimo to zadzwoniono do mnie, bym przyszedł w zastępstwie za kogoś na nocną zmianę (i to na zmianę z tymi dwiema pizdami!). Odmówiłem. Czuję, że dziś będzie z tego poważna awantura. Ostatecznie wali mnie to już - albo wręczę jej moją rezygnację albo pokaże mi palcem drzwi. Nie zależy mi już. 

poniedziałek, 14 lipca 2014

Sen 164. Zjadłeś moją czekoladę!

"Czy ty wiesz, co zrobiłeś w nocy?", zapytał mnie z samego rana Błękitnooki. Spojrzałem na niego z zaciekawieniem i: "Spałem?", zapytałem krótko. "Taaak! Jak zabity! Ale w środku nocy wstałeś, wyciągnąłeś z lodówki Smirnoffa i wypiłeś pół butelki! I zjadłeś moją czekoladę z orzechami! Całą na raz!", parsknął śmiechem. Uniosłem brwi w zdumieniu. "A potem, jak gdyby nigdy nic, wróciłeś do łóżka", zaśmiał się. "Łaziłeś po domu niczym upiór-lunatyk z wpółprzymkniętymi oczyma, w rozchłestanej koszuli i w jednej skarpetce  i straszyłeś swoją rozczochraną fryzurą", śmiał się do rozpuku. "Szkoda, że nie zrobiłem ci zdjęcia!". "Bardzo śmieszne...", odparłem, a on nadal serdecznie się śmiał.
To prawda, że wczoraj, po całodziennej zmianie, wróciłem do domu totalnie padnięty i od razu poszedłem spać, ale nocnego pałaszowania czekolady nie pamiętam. Być może tylko mi się to śniło, bo spałem prawie 15 godzin. Dziś jestem w całkowitej fizycznej rozsypce...