wtorek, 26 kwietnia 2016

Sen 387. Dzienne ptaki

Dziś już trochę lepiej - ustąpiły torsje, lecz nadal mam zawroty głowy i chodzę jak pijany, a moje źrenice przypominają pociemniałe pięciozłotówki.
Zaplanowaliśmy sobie na wieczór spacer nad rzekę. Posiedzimy nad wodą, posłuchamy ciszy, poobserwujemy blask księżyca odbity na wodzie. Oprzemy się wzajemnie głowami i, trzymając się za ręce, będziemy patrzeć w noc.
Pytałem mojej lekarki o przyczynę ataku lękowego. Po omówieniu różnych możliwości stwierdziliśmy zgodnie, że prawdopodobnie coś mi się przyśniło i właśnie to wywołało atak paniki. Nie wiem, nie pamiętam tego snu. Nie chcę, by się to powtórzyło, bo w całości mojej choroby ataki lękowe są tym, czego boję się najbardziej.
  

2 komentarze:

  1. Słuchanie ciszy jest bardzo przyjemne. Cieszę się, że jest trochę lepiej

    OdpowiedzUsuń
  2. Sny to w ogóle tak, ale jakieś horrory senne, które by mi zdemolowały dzień to (na szczęście) nie. Może Twój luby, widząc że coś śnisz powinien Cię budzić, aby sny nie wchodziły w fazę finalną?

    OdpowiedzUsuń