czwartek, 14 lipca 2016

Sen 405. A co na to Empedokles?

"Coś ci przeczytam, słuchaj", Błękitnooki poprawił okularki, podsunął książkę pod nos i zaczął czytać:

"Ludzie wierzą w Boga, bo świat jest bardzo skomplikowany, i uważają, że coś tak skomplikowanego jak fruwająca wiewiórka, ludzkie oko czy mózg nie mogło powstać przypadkiem. Powinni jednak myśleć logicznie, a gdyby myśleli logicznie, zrozumieliby, że mogą zadać to pytanie, bo tak się stało, że istnieją. Są biliony planet, na których nie ma życia, ale na tych planetach nie ma nikogo rozumnego, kto mógłby to zauważyć."

"Słuchaj dalej", Błękitnooki poprawił się w fotelu.

"Życie na ziemi spowodował przypadek. Bardzo szczególny przypadek. Ludzie, którzy wierzą w Boga, myślą, że Bóg umieścił ludzi na ziemi, bo ludzie są najlepszą zwierzyną, ale ludzie to tylko zwierzęta i będą się przekształcać w inne zwierzęta, a tamte zwierzęta będą sprytniejsze i wsadzą ludzi do zoo, tak jak my wsadzamy do zoo szympansy i goryle. A może ludzie złapią jakąś chorobę i wymrą albo tak zatrują przyrodę, że wyginą, i wtedy na świecie zostaną same owady i to będzie najlepsza zwierzyna."***

Spojrzał na mnie ze zdziwioną miną. "Czy Darwin czytał Empedoklesa?", zapytał. "Wątpię w to, że Empedokles tak pojmował świat. To nie jego styl, nie jego logika. Empedoklejski przypadek życia jest koniecznością istnienia, a nie wybrykiem natury tak jak chce tego Darwin!" "Wygląda na to, że wszyscy jesteśmy tutaj przez pomyłkę Matki Natury. Może miało nas nie być w ogóle i wszyscy ludzie, zwierzęta i rośliny są wypadkiem przy pracy", odparłem po chwili namysłu. "Okey, mogę zgodzić się z taką teorią, ale co do tego ma chrześcijański Bóg? Nie istniał w momencie pierwszego poruszenia, ba!, nie byłoby go gdyby nie umysł człowieka! W pewnym okresie stworzyli go ludzie w przypływie rozpaczy. Miał im niby pomagać... Patrząc na to wszystko logicznie, to człowiek stworzył Boga, a nie odwrotnie!" Błękitnooki urwał myśl i zawiesił głos. Zapatrzył się w daleki horyzont nieba. Dostrzegłem na jego twarzy małe zagubienie. Szukał w swym umyśle zadowalającej  i logicznej odpowiedzi . "Ilu ludzi na ziemi, tyle wizerunków Boga", odezwał się po dłuższej chwili milczenia. "Wiemy o tym", wszedłem mu w słowo, "Gdy ludzie czegoś się boją lub nie potrafią przyjąć, zrozumieć, zaakceptować lub wytłumaczyć pewnych faktów, zawsze przywołują postać swojego Boga. Myślą, że to ułatwia sprawę", zapaliłem kolejnego papierosa. "Każdy człowiek wyobraża go sobie na swój sposób i oczekuje tego, czego sam pragnie. Modli się do obrazu wykreowanego we własnej wyobraźni. Empedokles uznałby to za jawną herezję, a Darwin za pewną psychozę... " Spojrzałem na jego poważną twarz i po chwili namysłu odparłem: "I odwrotnie, mój drogi, i odwrotnie!" W ramach odpowiedzi pokiwał głową.

Fragmenty pochodzą z: Mark Haddon, Dziwny przypadek psa nocną porą, tłum. Małgorzata Grabowska, wyd. Świat Książki, Warszawa 2010, s. 168-169.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz