sobota, 1 października 2016

Sen 427. Starość nie radość

Od dwóch dni leżę unieruchomiony. W czwartek w pracy coś strzeliło mi w krzyżu. Pokłuto mnie zastrzykami, nafaszerowano różnymi prochami i tabletkami. I nic! Nadal jęczę i stękam, bo boli jak cholera... Mam wrażenie, że im więcej biorę leków, tym bardziej boli... A najgorsze jest to, że sam do kibelka nawet nie mogę pójść...
Chyba nadszedł już czas, by za ładną urną się rozejrzeć...

3 komentarze:

  1. Chyba jednak jeszcze ten czas nie nadszedł. Zdrowiej prędko

    OdpowiedzUsuń
  2. Auć! Głaskam. Jesteś nieco za daleko, żebym mogła pomóc w transporcie do łazienki, ale proszę mnie tu o żadnych urnach nie pieprzyć. Wyzdrowieć proszę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Starość może być piękna i pogodna. Jeśli już "nie radość" to jako rezultat, bilans z wielu lat. Co do choroby... wzięłabym dodatkowo Rhus 200 CH. 4 kuleczki pod język. Życzę powrotu szybkiego do zdrowia i posyłam dobrą energię:))

    OdpowiedzUsuń