wtorek, 1 listopada 2016

Sen 435. Zjawy

Staram się. Jeszcze się nie poddałem, walczę, choć przygnębienie rozkłada mnie na łopatki. Czuję, jak wzrasta we mnie, pomału dusi, opętuje i przygniata. Skronie pulsują z każdym dniem szybciej i głowa boli. Senność. Zapadam w sen na całą dobę. Słaby to sen, bardzo melancholijny, powolny i grząski. Zaplątał się tam Elbi. Pogłaskał mnie po włosach, uśmiechnął i rozlał po podłodze. Zaplątał się tam Błękitnooki w swojej ulubionej bluzie. Ktoś za nim stał. To Andrea! Chwyciła go za rękę i pociągnęła do siebie. Przebudziłem się. W kącie pokoju ktoś stał. Usiadłem na łóżku, opuściłem stopy na chłodną podłogę. "Czego chcesz?! Odejdź!", zawołałem w stronę widma. Wynurzył się z mroku i swoim sposobem stanął przede mną - wsunął ręce do kieszeni spodni i lekko przekrzywił głowę. "Zatańcz ze mną. Ostatni raz", poprosił i wysunął rękę. Sięgnąłem po kolejną porcję pigułek nasennych. Popiłem wodą z butelki i ponownie przyłożyłem głowę do poduchy. Mara nadal stała w kącie sypialni.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz