sobota, 5 listopada 2016

Sen 438. Teraz albo nigdy

"Dokąd się wybierasz?", zapytałem Błękitnookiego, gdy zszedł na dół ze spakowanym plecakiem i zaczął wiązać buty. "Muszę jechać do stolicy. Mówiłem ci o tym przecież", odezwał się, nie patrząc na mnie. "Miałeś jechać jutro, nie dziś", przypomniałem mu. Wyprostował się. "Musimy jechać trochę wcześniej", oznajmił i chwycił plecak za ucha. "Aha!", wyjąkałem i zastąpiłem mu drogę. "Czy możesz mi powiedzieć, co się z tobą dzieje? Odbiło ci?", nieco uniosłem głos. Spojrzał na mnie i wtedy zauważyłem, jak drga mu powieka. Znam go na tyle dobrze, że zrozumiałem od razu, co się z nim dzieje. Nagle dotarł do nas dźwięk klaksonu sprzed domu. "Porozmawiamy, jak wrócę, dobrze?", odezwał się. "Nie! Porozmawiamy teraz albo już nigdy. Wybieraj", usunąłem się, zostawiając mu wolne przejście do drzwi frontowych. Zawahał się i opuścił głowę. "Przepraszam. Porozmawiamy, jak wrócę ze stolicy. Obiecuję", spojrzał mi prosto w oczy i delikatnie dłonią musnął mnie po policzku. Wyszedł z domu, lekko zamykając drzwi za sobą. Poczułem się, jakbym dostał obuchem po głowie. "Nie musisz mi niczego obiecywać. Teraz już wiem, co mam zrobić", szepnąłem do siebie i zacząłem szykować się na nocną zmianę do restauracji.
  

3 komentarze: