Najpierw dostałem smsa: "Przyjdę wieczorem". Czekałem w napięciu, gdyż wiedziałem, że prawdopodobnie stało się coś poważnego. Przyszedł. Usiadł w fotelu i po chwili oznajmił: "Odchodzę. To koniec. Lepiej będzie, jak mnie znienawidzisz." I wyszedł, a ja stałem, niemy i ogłuszony, i patrzyłem za nim, jak zbiega po schodach i znika w ciemności (fr. Snu 212 i Snu 354). Dziś mija ósmy rok bez Elbiego. Czasami bardzo za nim tęsknię. A to dla Niego:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz