wtorek, 6 grudnia 2016

450. Końce i początki

Skąd się bierze ten przytłaczający smutek?
Męczy mnie całymi dniami, uciska w klatce piersiowej, zaciska gardło i zabiera oddech. Rozbiegane myśli wywołują chaos, drżące ręce wędrują nieustannie po całym ciele czegoś szukając.
Próbowałem odnaleźć jego przyczynę i nie potrafię, gdyż ciągle stwierdzam, że wszystko jest jego źródłem, że to ja sam jestem jego powodem - moje ciało, charakter, osobowość, wiedza, światopogląd, myśli, mowa, ruchy. Oto cały ja, czyli nikt...
Wróciłem z pracy dość późno. Usiadłem pod ścianą i zagapiłem się w ciemność. Doszedłem do wniosku, że zmarnowałem swoje życie. Tak, zaprzepaściłem siebie samego. Za późno, by coś zmienić, naprawić lub ocalić. Zrezygnowałem z siebie. Podjąłem też decyzję - już nigdy z nikim się nie zwiążę. Nie chcę. Nie rozumiem już ludzi, oni nie rozumieją mnie. Nie wiem, może zbyt dużo oczekuję, zbyt dużo wymagam, ale z drugiej strony też umiem sporo dać...
Wiem, że jeszcze nie nadszedł mój czas, by odejść, by wrócić tam, skąd przybyłem. Nie mógłbym zrobić tego mojej Mamie. Przecież jest to takie proste i możliwe w każdej chwili... Bóg nie istnieje, jest wyłącznie tworem ludzkiej wyobraźni i potrzeby chwili. Wierzę w moje gwiazdy i w to, że mogę tam zapomnieć. Światło mnie ukoi. Nic wielkiego się nie stanie, gdy zniknę, bo świat będzie istniał do momentu swego końca, a potem się rozpadnie i obróci w pył i stworzy na nowo. I znów się spotkamy, nasze historie na nowo się będą układać i nieświadomi całokształtu życia będziemy iść do przodu.
Koniec jest początkiem, a początek jest końcem.           

11 komentarzy:

  1. Twój wpis jest boleśnie prawdziwy, sam nie wiem czemu, pojawiły mi się łzy w oczach. :( Nie masz wrażenia, że jeszcze będzie lepiej w perspektywie długofalowej? Człowiek tłumaczy sobie, że przecież muszą przyjść dni szczęśliwe, radosne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten wszechogarniający smutek przeminie. Tymczasem jednak może jakieś tabletki dla złagodzenia jego somatycznych objawów? Żeby sobie ulżyć trochę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie mów nigdy,bo życie ,jest pełne niespodzianek.A Ja ,jestem optymistką i tobie tego życzę. Mam nadzieje, że znajdziesz spokuj ducha i swoje szczęście. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie decyzje też trzeba czasem podejmować. W niektórych przypadkach okazują się one najlepszymi z możliwych.

      Usuń
  4. Może czasem, gdy ciężar jest zbyt duży, warto poszukać pomocy?

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam za sobą przeżycia podbnej skali. Ale staram się myśleć o nich jak o nauce - im bardziej boli, tym bardziej stawiam sobie pytanie, czego ten ból mnie uczy. Skoro już się namęczyłam, to niech z tego będzie jakiś pożytek. Nie wiem, czy to się sprawdza w każdej sytuacji, ale na razie u mnie jakoś działa w odniesieniu do relacji między ludzkich. Przynajmniej już wiem, czego nie robić. Może kiedyś się nauczę tego, co robić trzeba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się iść za intuicją i logiką, nie wdaję się w żadne dyskusje i rozmowy o życiu, unikam takich tematów (a ludzie czasami pytają o różne sprawy). Czegoś na pewno się nauczyłem, ale czy była to dobra lekcja okaże się w przyszłości.

      Usuń
  6. Hm... smutek to jedna z emocji...jest potrzebna, czasem bardzo... ja mam ze smutkiem kłopot, szybciej będę zła niż smutna... bo..boję się być smutna... dlaczego? Bo to boli?
    kiedyś, kiedy jeszcze moje dzieci były małe, córka widziała aurę i odczytywała z niej poprzednie wcielenia... ja bardzo często sięgałam w tych swoich poprzednich żywotach po takie rozwiązanie: popełniałam samobójstwo. W obecnym życiu ... hm... kiedy naprawdę poczułam, że jestem nie tylko sama ale osamotniona, zdradzona, że nikt mnie nie rozumie... sięgnęłam dna, to w końcu zobaczyłam coś bardzo ważnego, że to nieprawda, że mam siebie. SIEBIE!!!. kiedyś córka powiedział mi, ze JA to ZESPÓŁ. Teraz to wiem, jest wiele takich małych ja we mnie. poznaję je. czasem trudno mi to wszystko scalić, czasem czegoś w sobie nie akceptuję, ale... postanowiłam, że tym razem znajdę inne rozwiązanie...
    Pomyślałam, ze możesz wspomóc się homeopatią; Lithium Carbonicum 9 czy 15 CH. Mi pomogła.
    PS. Kiedyś pewien nowo przyjęty lekarz w szpitalu psychiatrycznym zaczął pacjentom podawać wit. z grupy B i lit. Po niedługim czasie połowę pacjentów można było wypisać jako zdrowych. Zatem już zwykłe suplementacja, uzupełnienie pewnych składników w diecie pomogło na depresję, lęki itp.
    Pozdrawiam BARDZO ciepło i macham przednią łapką:)
    Zostawiam sen:
    http://zapiskisnowe.blogspot.com/2015/09/o-mezczyznie-i-o-radosci-odzyskaniu.html
    i to:
    http://zapiskisnowe.blogspot.com/2011/05/wielkanocne-jaja.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smutek to stan umysłu. Nazywa nasze myśli i określa się jako żałoba czasu. To chyba także pewien stan obronny dla zranionego organizmu... Zaczynam go lubić.
      Być może jest to dobre rozwiązanie - skupić się tylko na sobie i na tym, co jest dla mnie najlepsze.
      A w witaminę B już się zaopatrzyłem.

      Usuń