środa, 6 lipca 2016

Sen 403. Dialog o życiu

"Kochanie, bawisz się wiatrem", zagadnąłem Błękitnego któregoś wieczoru, gdy leżał w hamaku i chwytał niewidzialne smugi. "Poszarpiesz koronki i poplączesz włosy podróżnikom", uśmiechnąłem się. "Nie martw się. Delikatnie pytam o stan wszechświata", odparł, nieco się uniósł i podparł na łokciu. "To był tylko podmuch spadającej komety. Leciała na północ i zahaczyła o jaśmin. Spieszyła na krąg polarny, gdyż wszyscy ci, co byli na końcu jej warkocza, spóźnili się z decyzjami". Ułożyłem się obok niego i zapatrzyłem w ciemniejące niebo. Wciągnąłem do płuc zapach nocnej aury i przymrużyłem oczy. Czułem dalekie podniecenie podróżników. Szeptali między sobą, opowiadali o życiu minionym i cieszyli się z powrotu do domu. "Mówią o blasku, słyszysz?", zapytałem. "Byli zaskoczeni tym, że ich widzę i myśleli, że chcę do nich dołączyć, że nadszedł mój czas. Zrobili mi miejsce i wyciągnęli ku mnie ręce w białych rękawiczkach", Błękitny wzruszył ramionami. "Jeszcze nie teraz, jeszcze nie czas", szepnąłem do nich. "Tak, jeszcze nie czas", potwierdził Błękitnooki. Podróżnicy zapłonęli światłem ognia, chwycili się za ręce i zniknęli w melodii kosmicznego blasku.