sobota, 5 listopada 2016

Sen 438. Teraz albo nigdy

"Dokąd się wybierasz?", zapytałem Błękitnookiego, gdy zszedł na dół ze spakowanym plecakiem i zaczął wiązać buty. "Muszę jechać do stolicy. Mówiłem ci o tym przecież", odezwał się, nie patrząc na mnie. "Miałeś jechać jutro, nie dziś", przypomniałem mu. Wyprostował się. "Musimy jechać trochę wcześniej", oznajmił i chwycił plecak za ucha. "Aha!", wyjąkałem i zastąpiłem mu drogę. "Czy możesz mi powiedzieć, co się z tobą dzieje? Odbiło ci?", nieco uniosłem głos. Spojrzał na mnie i wtedy zauważyłem, jak drga mu powieka. Znam go na tyle dobrze, że zrozumiałem od razu, co się z nim dzieje. Nagle dotarł do nas dźwięk klaksonu sprzed domu. "Porozmawiamy, jak wrócę, dobrze?", odezwał się. "Nie! Porozmawiamy teraz albo już nigdy. Wybieraj", usunąłem się, zostawiając mu wolne przejście do drzwi frontowych. Zawahał się i opuścił głowę. "Przepraszam. Porozmawiamy, jak wrócę ze stolicy. Obiecuję", spojrzał mi prosto w oczy i delikatnie dłonią musnął mnie po policzku. Wyszedł z domu, lekko zamykając drzwi za sobą. Poczułem się, jakbym dostał obuchem po głowie. "Nie musisz mi niczego obiecywać. Teraz już wiem, co mam zrobić", szepnąłem do siebie i zacząłem szykować się na nocną zmianę do restauracji.
  

czwartek, 3 listopada 2016

Sen 437. Markiza miała rację

Błękitnooki wrócił do domu bardzo spóźniony i w stanie chwiejnej postawy. Czuć było od niego whisky. Przywiozła go Andrea. Zanim wszedł do domu, dość długo rozmawiali przy samochodzie. Gestykulowali, wskazując na dom. W pewnym momencie Andrea chwyciła go za rękę, a on się jej wyrwał i skierował do drzwi. Wszedł do salonu. Spojrzałem na niego i struchlałem. "Miałem ci powiedzieć, gdyby się coś zmieniło...", wyjąkał. "Wiem od jakiegoś czasu", odparłem i drżącą ręką odpaliłem papierosa. Stał przy ścianie i pocierał ręką twarz. "Nic nie chcę wiedzieć prócz jednego - odezwałem się po chwili - ona uwiodła ciebie czy ty ją?" "To nie tak..." "A jak?!", przerwałem mu. Chciał do mnie podejść, lecz nagłym zwrotem wyszedłem przez kuchenne drzwi do ogrodu i zamknąłem je za sobą na klucz.
Jest głęboka noc. Nie mogę spać. Głowa mi pęka. Nie umiem zebrać myśli. Nie mogę wyobrazić sobie jutrzejszego spotkania z nim... Krzyk i płacz nie mają sensu. Czuję się tak, jakby w jednej chwili wszyscy ludzie o mnie zapomnieli... Czuję się samotny jak nigdy dotąd...
Co ja teraz zrobię...   

środa, 2 listopada 2016

Sen 436. Zdziwienia

Z samego rana Błękitnooki oznajmił mi, że w niedzielę znów wyjeżdża do stolicy. Zatkało mnie. Potem przed dom zajechał złotego koloru samochód i zatrąbił. Bzyczek chwycił teczkę i wybiegł bez pożegnania. Zdążyłem dostrzec tylko długie ciemne loki kierowcy i srebrny zegarek na ręku. To Andrea. Zatkało mnie po raz drugi, gdyż zawsze jeździł do pracy swoim samochodem. Lubi być niezależny, a tu...  

wtorek, 1 listopada 2016

Sen 435. Zjawy

Staram się. Jeszcze się nie poddałem, walczę, choć przygnębienie rozkłada mnie na łopatki. Czuję, jak wzrasta we mnie, pomału dusi, opętuje i przygniata. Skronie pulsują z każdym dniem szybciej i głowa boli. Senność. Zapadam w sen na całą dobę. Słaby to sen, bardzo melancholijny, powolny i grząski. Zaplątał się tam Elbi. Pogłaskał mnie po włosach, uśmiechnął i rozlał po podłodze. Zaplątał się tam Błękitnooki w swojej ulubionej bluzie. Ktoś za nim stał. To Andrea! Chwyciła go za rękę i pociągnęła do siebie. Przebudziłem się. W kącie pokoju ktoś stał. Usiadłem na łóżku, opuściłem stopy na chłodną podłogę. "Czego chcesz?! Odejdź!", zawołałem w stronę widma. Wynurzył się z mroku i swoim sposobem stanął przede mną - wsunął ręce do kieszeni spodni i lekko przekrzywił głowę. "Zatańcz ze mną. Ostatni raz", poprosił i wysunął rękę. Sięgnąłem po kolejną porcję pigułek nasennych. Popiłem wodą z butelki i ponownie przyłożyłem głowę do poduchy. Mara nadal stała w kącie sypialni.