piątek, 2 grudnia 2016

449. W kłębuszku

Jest mi tak bardzo smutno...

Zwinąłem się w kłębek
i w ścianę patrzę...

Dotyk światła rozbudza lęk
i gasi płomień w kropli wody...
 
Cisza dokoła.
Śnię przy oczach otwartych,
marzę z usty zawartymi.

Pusto.
Zimno.
Bezsensownie.

Co ja tu robię?
Skleję skrzydła z mgły i polecę
W gwiazd drogę...

Okno się otwarło
i ptak zakwilił...

Serce pękło i umarło
po życiu skalanym czasem.

448. You & Me

Najpierw dostałem smsa: "Przyjdę wieczorem". Czekałem w napięciu, gdyż wiedziałem, że prawdopodobnie stało się coś poważnego. Przyszedł. Usiadł w fotelu i po chwili oznajmił: "Odchodzę. To koniec. Lepiej będzie, jak mnie znienawidzisz." I wyszedł, a ja stałem, niemy i ogłuszony, i patrzyłem za nim, jak zbiega po schodach i znika w ciemności (fr. Snu 212 i Snu 354).

Dziś mija ósmy rok bez Elbiego.
Czasami bardzo za nim tęsknię.
A to dla Niego:


czwartek, 1 grudnia 2016

447. Czy Dinozaury powinny uczyć nas etyki?

Miałem dziś napisać o zaletach samotnych wypraw krajoznawczych, lecz coś innego przykuło moją uwagę. Otóż na Facebooku zahaczyłem okiem o krótki artykuł Karoliny Głogowskiej pt. "Antykoncepcja i seks przed ślubem: nie; prześwietlanie nauczycieli: tak. Co szykuje nowa ekspertka MEN?"

By się ocknąć, najpierw uderzyłem głową w ścianę, a potem poszedłem zapalić (albo było to w odwrotnej kolejności, już nie pamiętam).

Przeczytałem wspomniany artykuł raz jeszcze i ponownie walnąłem czołem w ścianę. Czemu nie? W przeciwieństwie do bohaterki artykułu, pani prof. Urszuli Dudziak, nic mi się nie stało. Śmiem twierdzić, że p. Dudziak stanowczo zbyt mocno albo zapiła, albo doznała w przeszłości urazu mózgu, bo jej teorie wychowawcze i etyczne zakrawają wręcz o ostrą herezję i brak wiedzy ogólnej (kto jej dał habilitację?!). Z drugiej strony trzeba mieć tupet i cierpieć na brak wstydu, by publicznie wygłaszać takie poglądy. Mam wrażenie, że ludzie epoki kamienia łupanego mieli więcej oleju w głowach niż rzeczona prof. Dudziak!

Rzecz pierwsza: EDUKACJA
Cytuję za artykułem: "(...) wśród nauczycieli wychowania do życia w rodzinie, pani doktor budzi trwogę. A mają się czego bać, bo jednym z jej marzeń jest prześwietlanie życia prywatnego kadry pedagogicznej ."
I dalej: "Razem z nowym programem nauczania wychowania do życia w rodzinie należy wdrożyć, według nowej ekspertki MEN, narzędzia umożliwiające prześwietlanie nauczycieli. Tych myślących inaczej, czyli przede wszystkim laickich. Bo przecież planowania rodziny nie może nauczać byle kto. „Rozwiedziony albo żyjący w konkubinacie może negatywnie wpłynąć na postawy uczniów”.
Czy ta kobieta bywa trzeźwa? Normalnie nóż w kieszeni mi się otwiera, gdy czytam (słyszę) takie mecyfije. Sam byłem nauczycielem prawie 10 lat i nikt nigdy nie pytał o moje życie prywatne. Co mam w domu, to mam w domu, co mam w pracy, to mam w pracy. Chyba każdy inteligentny człowiek potrafi rozdzielić życie prywatne od zawodowego i wie, że problemów domowych nie przynosi się do pracy, i odwrotnie (wiem, że nieraz jest to trudne i zależy od branży zawodowej, ale tak powinno to funkcjonować).
Czy ta kobieta zdaje sobie sprawę, że wydając takie opinie i chcąc wprowadzić je do użytku stanie twarzą w twarz z buntem i oporem? Takie "prześwietlanie" nauczycieli wchodzi w pole dyskryminacji i to nie tylko ze względu na seksualność, pochodzenie czy wyznawaną religię, zahacza o dyskryminację światopoglądową i społeczną, ponieważ szufladkuje ludzi na lepszych i gorszych, nie biorąc pod uwagę ich kwalifikacji zawodowych i doświadczenia pedagogicznego. W pracy z młodzieżą liczą się wiedza i kompetencje, a nie to czy  ktoś lubi hodować koty, świnki morskie, króliki czy krowy... Oczywiście prof. Dudziak tego nie wie... 

Rzecz druga: STEREOTYPY   
Cytuję za artykułem: "Elżbieta Turlej opisuje ukochany przez panią profesor przykład pudełka zapałek, którym wykładowczyni zwykła się podpierać w rozmowach z nauczycielami i studentami: Jeśli poprosić chłopca o podniesienie pudełka, pochyli się, dziewczynka zaś ukucnie. Żeby zapalić zapałkę, chłopiec potrze trzaskę od siebie, dziewczynka do siebie. Podczas gaszenia chłopiec pomacha zapałką w powietrzu, dziewczynka ją zdmuchnie." Co za brednie! Bzdury! Mecyfije wyssane z palca! Majtachy z dziurami! Kukły! Wyrostki! Puste kokony! Zjełczałe śliwki! Zgniłe jaja! Cyrk na kółkach! Mam pytanie do prof. Dudziak: "Skąd pani to wie?"
Ciekaw jestem, jak zaklasyfikuje prof. Dudziak dziewczyny jeżdżące na deskorolkach i na superszybkich motorach, dziewczyny w spodniach bojówkach, kobiety prowadzące tramwaj lub pociąg? A kobiety pilotki? Kobiety w wojsku? Astronautki? Sportsmenki? A co z mężczyznami? Są oni np. wyśmienitymi projektantami mody lub wnętrz! Średniowiecze dawno się skończyło! Ludzkość idzie do przodu, a rozwój technologii i zakres wiedzy o świecie już dawno zatarły granice podziału ról ze względu na płeć. Oczywiście prof. Dudziak tego nie wie...

Rzecz trzecia: ŻYCIE SEKSUALNE
Cytuję za artykułem: "Stosowanie prezerwatywy i stosunek przerywany powoduje raka piersi, a kobieta pozbawiona dobroczynnego wpływu nasienia choruje. Kolejnym następstwem używania antykoncepcji są zdrady i rozwody". 
I dalej: "Przed ślubem trzeba zaliczyć etap "seksualnego milczenia". "(...)Współżycie przed ślubem grozi bowiem poważnymi konsekwencjami, np. wyrzutami sumienia gnębiącymi człowieka do śmierci."
I znowu pytanie do prof. Dudziak: "Skąd pani to wie?"
Nie będę komentował tych wypowiedzi, gdyż po prostu jestem zbyt głupi, by napisać coś sensownego w tej kwestii. Chciałbym zauważyć tylko jedno: jak człowiek ma zaplanować całe swoje życie z jednym partnerem/partnerką bez wcześniejszego "sprawdzenia" siebie i jego/jej w każdej sferze życia? Życie seksualne małżonków należy do ważniejszych sfer pożycia i dopasowanie się powinno być priorytetem. Właśnie pochopne decyzje, pośpiech i brak dopasowania doprowadzają do zdrad i rozwodów. Oczywiście prof. Dudziak tego nie wie...

Rzecz czwarta: FAKTY DOJRZEWANIA
Cytuję za artykułem: "Wstrzemięźliwość powinna być totalna, co oznacza, że niedozwolona jest masturbacja. „Koncentracja na własnym narządzie nie zastąpi bogactwa osobowego kontaktu dwojga. Żałosna próba dostarczenia sobie samemu przyjemności seksualnej ogranicza człowieka i zubaża" – mówi Dudziak o masturbacji. Podaje też receptę na zwalczanie tej pokusy: wczesne wstawanie."
Prof. Dudziak jest wykładowcą na KUL i została powołana do opracowania nowej podstawy programowej ds. nauczania WDŻ oraz nowego podręcznika do tegoż przedmiotu. Nie mogę sobie wyobrazić, że ktoś, kto nie zna podstaw psychologii rozwoju, psychologii dziecka, psychologii człowieka dorosłego, podstaw biologii i seksuologii, podstaw antropologii, socjologii i filozofii będzie decydował o wychowaniu przyszłych pokoleń. Nie mogę wyobrazić sobie także tego, że w młodych i chłonnych umysłach uczniów zasiewane będzie ziarno obłudy, nietolerancji, nienawiści, stronniczości oraz wzmacniane będą stereotypy różnych dziedzin życia. Ciekaw jestem, jak prof. Dudziak wytłumaczy nastolatkom w szkołach konsekwencje grzechu masturbacji (nie rób tego, bo pan Bóg się będzie gniewał na ciebie) albo jak przekona nabuzowanych testosteronem dojrzewających chłopaków, by nie rozmawiali o seksie i nie oglądali się za dziewczynami (jeśli wstaniesz o piątej rano i pójdziesz do kościoła, to zapomnisz o grzesznych myślach). Z drugiej strony współczuję wszystkim nauczycielom, którzy będą zmuszeni do "nauczania" takich bredni. Prawdopodobnie zostaną wyśmiani... Oczywiście prof. Dudziak tego nie wie...

Na zakończenie krótka modlitwa:
Boże! Dlaczego nie grzmisz, gdy Dudziakowa przemawia?? 

środa, 30 listopada 2016

446. Ziąbica

Dziś jest jeszcze zimniej niż wczoraj.
A to zamarznięte roślinki w ogródku (zdjęcie zrobiłem około godz. 13 po południu):

wtorek, 29 listopada 2016

445. Poranne złudzenie

Obudziłem się dziś parę minut po dziewiątej. Przez okno zobaczyłem piękne słoneczko i błękitne niebo. Uradowało mnie to. Stan ten nie trwał zbyt długo, gdyż, wyjrzawszy na zewnątrz, dostrzegłem grubą warstwę szronu na podeście i praktycznie wszystkich powierzchniach. Termometr wskazywał osiem stopni mrozu...

Ostro zawalczyłem z postępującą anginą i jakoś udało mi się ją zniwelować. Męczy mnie jeszcze kaszel, ale jest już dużo lepiej.

Obiecałem mojej Mamie, że w styczniu postaram się przyjechać do domu. Potrzebujemy siąść razem przy mocnej kawie i blasze sernika i trochę pogadać o wszystkim i o wszystkich. Od momentu wyjazdu z Belo rozmawiałem z nią kilka razy. Mój czas pochłania nowa praca. Wracam do domu tak padnięty, że marzę tylko o zakopaniu się pod kołdrą. Myślę, że wszystko się pomału ułoży.

Coraz częściej rozmyślam o samotnej wyprawie w jakieś odludne i niedostępne tereny. Marzy mi się tułaczko-wędrówka z plecakiem, butlą wody i aparatem. Tylko ja, słońce, wiatr, góry i gwiazdy. Chciałbym dotrzeć w miejsce, jak to na zdjęciu z sieci. Dla zainteresowanych - nie jest to żaden fotomontaż - to miejsce istnieje naprawdę.