czwartek, 6 lipca 2017

492. Tańce z duchami

Ostatniej nocy śniła mi się Markiza. Siedziała przy stole w jadalni i układała karty. Cichutko gwizdała pod nosem i kręciła głową. Oparłem się o futrynę drzwi i zerkałem na nią podejrzliwie. "Dobrze ci tak!", syknęła i wlepiła we mnie wzrok. "Dobrze ci tak!", powtórzyła i oparła łokcie na blacie. "Nie posłuchałeś się i teraz masz!", zaśmiała się i nagle zamilkła, bo stanął przy mnie Rollo.
"Król Karo to zbyt mało!", ryknęła, a Rollo cofnął się o krok. "Widzę, że żonglerka bawi cię jak jeszcze nigdy!" - wysunęła palec w moim kierunku. "Raz wygrywasz, raz przegrywasz!, wrzasnęła i zrobiła kilka kroków w naszą stronę. Czułem, jak serducho podeszło mi do krtani i pulsowało tak, jakby miało za chwilę eksplodować. "Zobacz, co narobiłeś...", znów krzyknęła i wyciągnęła zza siebie zapłakanego Enrique. Chłopiec stał przy niej i zanosił się płaczem. Chciałem go jej odebrać, lecz ubiegła mnie i zwróciła się do Rolla: "Kici, kici, kici sza! Bateryjki i dzwoneczki! Pociągamy za sznureczki! Kici, kici, kici sza! Zabaweczki, zapałeczki! Trzemy draskę jak banieczki! Kici, kici, kici sza! Tańce, srańce i  różańce! Kończmy życie, połamańce!" I podbiegła do Rolla, chwyciła go za koszulę i pchnęła tak mocno, że zatoczył się i zniknął w otwartym oknie... 

1 komentarz:

  1. "(...) za to, że jesteś królem karo, że jesteś zbrodnią mą i karą (...)", że zacytuję Osiecką.

    OdpowiedzUsuń