sobota, 9 grudnia 2017

536. Zawiodłem Helen

Za mną osiem ciężkich dni. Przez siedem ciągnąłem zmiany po 12 godzin. Wczoraj do domu wróciłem prawie na kolanach. Cieszę się, że przetrwałem.
Na domiar złego przyplątało mi się wstrętne przeziębienie. Jednego dnia nie wstałem na czas i biegłem na autobus. Zeszłej nocy męczyła mnie gorączka 39,8... Do tego ból i zawroty głowy, ból mięśni, wymioty i dreszcze. Wczoraj w takim stanie musiałem jechać do pracy, gdyż nie było nikogo, kto mógłby mnie zastąpić... Przetrwałem.
Wczoraj po południu, po raz pierwszy w nowej pracy, ściąłem się dość ostro z jedną panią. Helen jej na imię. Jest to pani o cierpiętniczym wyrazie twarzy, narzekająca na wszystko i wszystkich, codziennie chora i zmęczona, obrażona nawet na powietrze, którym oddycha. Wczoraj ukazała swoje kolejne oblicze - panikę i wyćwiczoną histerię. Zawiodłem Helen. Nie uległem podniesionemu tonowi głosu, tupaniu nóżką, machaniu rękoma z zaciśniętymi piąstkami, uderzaniu piąstką w blat stołu, krzykom przechodzącym w spazmatyczny płacz, szlochaniu i chwytaniu się za głowę, rzuceniu tacy na podłogę... "Masz mi natychmiast to przynieść!", krzyczała do mnie. "Nie", odpowiedziałem spokojnie, usiadłem przy stoliku i obserwowałem z wzrastającym uśmiechem, co histeryczka będzie robić (Kirk, mój dobry znajomy, uciekł). "Czy ty się ze mnie śmiejesz?", huknęła po chwili. "Tak", odparłem spokojnie. I tym doprowadziłem ją do pasji... Dobrze, że wrócił Kirk, bo nie wiem, jakby się ta scena skończyła...
No, przykro mi, ale mam ogromną awersję do ludzi z takim typem charakteru - do histeryków jak ta Helen oraz do świadomych złośliwców, którzy działają z premedytacją tylko po to, by okazać jak mają innych głęboko. Nie przyjmuję żadnego tłumaczenia w tej kwestii. Po prostu nie!

2 komentarze:

  1. Bardzo dobra reakcja. Jest szansa, że będziesz miał z nią spokój, bo zobaczyła, że histeria nie robi na Tobie wrażenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szybkiego powrotu do zdrowia życzę. :)

    OdpowiedzUsuń