niedziela, 10 grudnia 2017

537. Oby życzenia się spełniły

Odwiedziłem dziś JT. Przetransportowano go niedawno z kliniki z Nottingham do naszego miejskiego szpitala. Nie poznał mnie. Kompletnie nie wiedział, kim jestem. Wtedy, gdy ocknął się po długiej śpiączce na OIOM-ie, rozpoznał mnie, bo leciutko ścisnął mi rękę. Teraz już nie...
On sam nie wie, gdzie jest, co się stało, jak długo jest chory (że w ogóle jest chory), a na wzmiankę o tym, że jest w szpitalu reaguje głębokim zdumieniem. Powtarza co chwilę, że ci ludzie go tu przyprowadzili, by pooglądał film, ale za chwilę pójdzie zapalić, a potem do domu, bo jutro ma na rano do pracy. I próbuje wstać z łóżka, bo on nie może się spóźnić. Pielęgniarka tłumaczy mu, że jest w szpitalu i nie może nigdzie pójść, JT patrzy zszokowany w ścianę i mówi, że chce iść do swojego pokoju. I tak w kółko...
JT nie jest już tym JT co kiedyś. Prawdopodobnie na zawsze stracił wszystkie charakterystyczne rysy i cechy swojej twarzy, które decydowały o tym, że to jest JT. Dalej to ta sama twarz, ale już zupełnie inna. Taka półobca, półobecna. Ma dwie ok. 4 cm blizny po prawej stronie głowy, ponad skronią i poprzeczną bliznę po tracheotomii, do tego duży spadek wagi i zanik większości mięśni.
Czeka go bardzo długa rehabilitacja. Na pewno odzyska sprawność fizyczną, ale czy wróci do poprzedniej sprawności intelektualnej? Chciałbym, by tak było.         

2 komentarze:

  1. Jak mówią lekarze, połowa sukcesu w leczeniu, to po prostu silna wola i chęć osoby chorej, on sam musi chcieć szybko wyzdrowieć i nie poddawać się, gdy jakieś ćwiczenie od razu nie będzie wychodziło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Życzę zdrowia i ducha walki o zdrowie!

    OdpowiedzUsuń