czwartek, 16 marca 2017

473. A gdzie jest drugi pan?

Jakoś po południu nawiedziła mnie moja sąsiadka, Cyklopka. Zaprosiłem ją do środka. Usiadła na rogówce, postawiła talerzyk z makowcem na ławie. "Słyszałam, że przyjechał pan do domu", zaczęła i bardzo ostrożnie rozglądała się po pokoju. "Tak. Dostałem urlop", odparłem. "Trzeba mi odpocząć, zmienić klimat, otoczenie...", odparłem i poprawiłem roletę w oknie. Cyklopka obserwowała mnie uważnie. "A drugiego pana to znowu nie ma?", zapytała i wlepiła we mnie wzrok. "Pani Elżunia coś mi tam wspominała, że drugi pan też ma ponoć przyjechać..." "Ach, ta moja mama! Zawsze wszystko musi wypaplać." Uniosłem kubek z zimną już herbatą do ust. Cyklopka nadal na mnie zerkała. "Drugi pan przyjeżdża w tę niedzielę", powiedziałem po chwili. Miałem wrażenie, że jej ulżyło i poczuła przypływ zadowolenia. "Porozmawiacie sobie, spędzicie trochę czasu i wszystko będzie dobrze", nikły uśmiech pojawił się na jej pulchnej twarzy. "Drugi pan, prosto z lotniska, pojedzie do swoich rodziców. Nie będzie go tutaj", odparłem z twardym przekonaniem. "Jak to?", skrzywiła się. Wzruszyłem ramionami. "To nie wrócicie razem do Ameryki?!", była zaskoczona i zawiedziona jednocześnie. Ponownie wzruszyłem ramionami i spojrzałem przez okno na sąsiedni blok - w jednym z okien na czwartym piętrze stał szczupły mężczyzna. Chyba wieszał firany...

środa, 15 marca 2017

472. Rollo cz.2

Przysłał mi dziś wiadomość na Fb:

"Nie ma ciebie zaledwie od 3 dni, a ja już tęsknię za twoim krzywym pyskiem :) :)
Wracaj szybciej! R."

Wypożyczyłem trochę książek, ale jakoś nie mam zbyt wielkiego natchnienia do czytania. Zacząłem od "Gwiezdnego pyłu", lecz jestem zawiedziony. Zwiodły mnie opisy, opinie i recenzje. Stwierdzam otwarcie - fantastyka nie dla mnie.

niedziela, 12 marca 2017

470. Rollo

W ostatni czwartek wpadł do mnie Rollo ze zgrzewką piw i pełną torbą różnych chipsów. Wygrzebałem dodatkowo, ku jego uciesze, pół butelki whisky, skleciłem jakieś kanapki. Siedzieliśmy później na murku w ogródku. Było chłodno, a niebo skrzyło się tysiącem gwiazd. "Wiesz, że gdzieś tam jest życie", przerwał ciszę Rollo i zaciągnął się papierosem. "Na pewno nie wyglądają tak jak my, ludzie, ale są tam. Wiem to. Czuję to", znów przyłożył papieros do ust. Spojrzałem na niego z zaciekawieniem i zapytałem o grecką apokatastazę (nie znał tego terminu, ale po wyjaśnieniu, pokiwał głową). "Tak, to prawda", powiedział. "Nasze życie, tu, na ziemi, to tylko kropla wody w nieskończonym oceanie. Wierzę w to. A ty?" "Też!", odparłem i z wrażenia, że ktoś może wyznawać podobną filozofię życia co ja, zapaliłem kolejnego papierosa. A potem gadaliśmy i gadaliśmy dosłownie o wszystkim - o pracy, o ludziach, o życiu, o problemach związanych z emigracją i o filozofii, i o gwiazdach, i o kosmosie - naszym pierwszym domu bez ścian i bez okien.

(Przede mną jeszcze ostatnia 10-godzinna zmiana i dziś o 1.30 w nocy wyjeżdżam do domu na urlop. Dam radę. Muszę.)