W ogóle to dziwnie czasami się czuję, gdy z nim rozmawiam. Bardzo go polubiłem, na jego zdjęcia patrzę z uśmiechem i z utęsknieniem czekam na każdą kolejną wiadomość. Czasami dzieli nas nie tylko odległość, ale i czas - ja wstaję, on kładzie się spać, lub odwrotnie. Tak jakby jesteśmy razem - Pan Pirx jest mój i jakby nie mój. Tak samo jest chyba ze mną.
Już jutro muszę wracać do UK, a potem do pracy. W pierwszych dniach będę nieco zakręcony, to pewne. Dopiero potem się zbiorę i napiszę kilka słów o wyprawie do Azji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz