poniedziałek, 17 grudnia 2018

569. Tymczasem w Auckland...

Już od tygodnia nie mam żadnej wiadomości od Mr. Pirxa... W ubiegły wtorek (11 grudnia) miał nocny rutynowy lot do Auckland. Po dniu przerwy miał rozpocząć trzydniowe szkolenie i wrócić do domu. Ostatnią wiadomość przysłał mi z lotniska we wtorkowe popołudnie (jego czasu) przed takeoff: "Napiszę, jak dotrę do hotelu". I od tamtej pory cisza...
Jego telefon jest wyłączony, nie odpowiada na mejle, smsy, żadne wiadomości na komunikatorach - Instagram, Hangouts i Messenger pokazują mi, że ostatnio logował się 7 dni temu. Nic. Pustka. Żadnego znaku od tygodnia. Nie mam pojęcia, w którym hotelu się zatrzymał i gdzie miał mieć to szkolenie...
Nie rozumiem...przecież ludzie tak nie znikają...

2 komentarze:

  1. Przyszło mi przez myśl, że może Cię olał, ale wydaje mi się przy tym podejrzany ten wyłączony telefon i brak logowania na wszystkich komunikatorach. To wyglada, jakby cos sie stało. Chyba, ze da sie zalozyc takie blokady, nie wiem.
    Wiesz coś o jego znajomych, choćby wirtualnych, jakiś kontakt? Może tą drogą udałoby się sprawdzić, co się dzieje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko może być powodem - od problemów z łącznością, po potrzebę serca. Cierpliwości.

    OdpowiedzUsuń