sobota, 21 września 2019

600. "Thomas Cook" - marzenia na krawędzi

Od samego rana radio BBC trąbi o upadku największego biura podróży w Anglii - Thomas Cook. Około godz. 13. podano informację, że w najbliższym czasie - mogą to być godziny lub kolejne dni - oczekiwane jest publiczne oświadczenie o bankructwie firmy (jakoś do tej godziny to nie nastąpiło). BBC poinformowało, że aktualnie poza granicami UK znajduje się ponad 6 tys. turystów, a kolejnych kilka tys. klientów biura czeka na swoje wymarzone wakacje. Nie wiadomo, co będzie z tymi, którzy rozsiani są po całym świecie i z wszystkimi oczekującymi na wyjazd, gdyż Thomas Cook nie ma środków na sprowadzenie klientów do kraju lub zwrot kosztów za urlopy (pewnie tymi sprawami zajmą się specjalne firmy ubezpieczeniowe po ogłoszeniu upadłości).
Zestresowali mnie dziś maksymalnie, gdyż sam jestem klientem biura Thomas Cook i już jutro w nocy wyjeżdżam na koniec świata. Dzień przed moim wyjazdem huknęła taka nowina! Jestem gotowy praktycznie ze wszystkim! Poprzez biuro kupiłem jedynie bilety lotnicze i nie mam zielonego pojęcia, czy moje wszystkie płatności zostały uregulowane - Etihad i Asiana Airlines na pewno, bo dostaję od nich sporo ofert na skrzynkę, ale w ogóle nie odzywa się ostatni przewoźnik - Royal Brunei (mam z nim dwa loty - z Kuala Lumpur na Borneo i z Borneo do Londynu). W sumie moje nazwisko widnieje w wykazie pasażerów, ale czy wszystko jest w porządku? Tego nie wiem i pewnie dopiero dowiem się na miejscu! Naprawdę boję się, że utknę w KL, bo okazać się może, że moje bilety nie istnieją, bo biuro nie uregulowało płatności lub z jakiegoś innego powodu nie polecę dalej (i tym samym nie wrócę do domu).
W trakcie przygotowań całego planu wyprawy starałem się minimalizować trudności i stres i ułatwiać realizację poszczególnych etapów wyjazdu (np. w ostatniej chwili zamieniłem dość trudną podróż z Sydney do Kuala Lumpur z transferem w Hong Kongu <była to najtańsza opcja> - przesiadka i ponad 11 godz. czekania - na przelot bezpośredni), ale naprawdę nie spodziewałem się tego, że dzień przed moim wyjazdem usłyszę wieści o upadku biura, z którym wybieram się w podróż na koniec świata...


Jutro czeka mnie zwariowany dzień - przepakowanie plecaka, ostatnie zakupy, zebranie papierów, przestudiuję raz jeszcze plany lotnisk i dojazdów i przygotuję się do pierwszego etapu - ok. 18 godzin podróży do Abu Dhabi (od wyjścia z domu aż po zameldowanie się w hotelu).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz