wtorek, 6 listopada 2018

564. Świat bez granic

Miałem nadzieję, że pogadam sobie dziś z Mr. Pirxem. Tymczasem on, po ponad trzynastogodzinnej podróży, wylądował na Phukecie i praktycznie od razu poszedł spać. Aaaa... przed spaniem wysłał mi zdjęcie basenu widocznego z jego balkonu i własną samojebkę z wielkim uśmiechem... Założę się, że za kilka godzin będzie mnie budził, gdyż u niego będzie już dzień (to samo zrobił tuż po lądowaniu w NZ: "Wybieram się na plażę! Poślę ci ładne fotki!" - oznajmił radośnie, a ja, zbudzony w środku nocy, nawet nie wiedziałem, gdzie jestem).
Na myśl o tym, że jest tak strasznie daleko, jakoś zrobiło mi się tęskno za nim.
Pewnie będzie dzwonił jutro.