poniedziałek, 27 stycznia 2014

Sen 134. Sen we śnie

Lekko zapukał w drzwi frontowe i wszedł do środka. Zawiesił kurtkę na wieszaku, rozsznurował buty, przejrzał się w lustrze i z uśmiechem zasiadł za kuchennym kontuarem. Cieszyło mnie, że zaczynał czuć się jak u siebie w domu. Gdy zszedłem na dół, śniadanie było gotowe. Siedział przy oknie i rozpakowywał jakąś paczkę. "Cześć!", zawołał. "Kurier przed chwilą to przyniósł", oznajmił i wyciągnął z pudła dwa mirtowe wianuszki. "Czy to jest właśnie to?", zapytał z małą podejrzliwością. "Tak. To jest właśnie to", odparłem z uśmiechem. "Podobają ci się?", spytałem. Dotknął śnieguliczek, przyjrzał się misternie wplecionym kwiatuszkom rumianku i maleńkim stokrotkom, wciągnął zapach mirtu. "Wytrzymają?", spytał niepewnie. "Wytrzymają", odparłem krótko. Podszedł do lustra i włożył na głowę wianuszek. Założyłem ręce na piersiach i z uśmiechem obserwowałem go. Blade kwiatuszki i białe kuleczki pasowały do jego błękitnych oczu. Zrobił półobrót i otworzyłem oczy. W sypialni było ciemno i duszno. Podkoszulek przykleił się do mokrego ciała, a po szyi ściekały duże krople nocnego potu. Zwiesiłem nogi z łóżka. Uchyliłem okno i czułem, jak moje ciało z sekundy na sekundę schnie i stygnie. Oddychałem głęboko. Dopiero po kilku minutach zszedł ze mnie zły sen i z powrotem usiadłem na łóżku. Sięgnąłem ręką pod poduszkę. Lekko uniosłem jej krawędź i dostrzegłem ciemny, okrągły przedmiot. Opuszkami palców przesunąłem po suchych listkach. W półmroku dostrzegłem zdeformowane i poszarzałe kuleczki. Przyłożyłem głowę do poduchy i wbiłem wzrok w twarz śpiącej obok osoby. Wciągnął głęboko powietrze i otworzył oczy. "Czemu nie śpisz?", zapytał w półśnie lub półjawie. "Przecież śpimy i śnimy", odparłem. "Dobrze, że wyjechałeś z Belo Horizonte", szepnął i uśmiechnął się. "Ta cała Brazylia była tylko snem, który nie chciał się urwać. To był sen, który nie pozwalał mi się obudzić", powiedziałem. "I który już się skończył!", skwitował. "Śpij już", dodał po chwili i zasnął ponownie. "Boję się, że to jednak nie był sen", szepnąłem sam do siebie.