środa, 28 sierpnia 2013

Sen 104. Sam obok siebie

Jest środek nocy. Wróciłem do domu. Spojrzałem na moje puste łóżko i odechciało mi się spać. Siedzę na murku przy domu w spodniach Brązowookiego (zapomniałem mu oddać), zarzuciłem kaptur na głowę, piję wino z butelki i palę papierosa za papierosem. Cisza. Spokój. Pustka dokoła. Słyszę kapanie rosy z pobliskich krzewów i bicie mego serca. Samotność. Już przywykłem i mogę się z tego faktu cieszyć. Wkrótce minie rok, jak jestem w Brazylii. Nieraz nie wiem, co mógłbym ze sobą zrobić. Idę zrywać kwiaty.

wtorek, 27 sierpnia 2013

Sen 103. Katta to ja

Wstałem dziś wypoczęty i bez ucisku w głowie, zniknął chaos myśli i ciężki oddech. Mam nadzieję, że skończył się mój gorszy okres i znów zacznę lepiej funkcjonować. Aż lepiej oddychać i czuć się lżej. Odsunąłem w końcu zasłony i wpuściłem do pokoju trochę dziennego światła i słońca. Mam ochotę usunąć kilka ostatnich wpisów, są zbyt osobiste i zbyt dużo o mnie mówią... Trudno, jeśli mnie ktoś rozpozna, piszę dla siebie, nie dla tego kogoś, a prawda jest taka, że zaledwie kilka osób wie, kim tak na serio jestem. Wolę pozostać anonimowy, choć miałem kiedyś pomysł, by bloga połączyć z kontem na Fb. Tak więc Katta pozostanie nadal Kattą, nie będzie żadnych prawdziwych imion i nazw miast. I nadal będę pisał metaforą.

niedziela, 25 sierpnia 2013

Sen 102. Blogowa samotność

Jeśli wyrzucę z pamięci Elbiego, jak to podpowiada mi ktoś zaufany, trzeba mi będzie zamknąć Madagaskar Lemurów Pełen, bo przede wszystkim traktuje on o nim. Jeśli wymażę go z pamięci, nie będę miał o czym pisać. Pomimo tego, że zniknął Lemurek Brązowooki, mogę nadal pisać o Błękitnookim, bo tak naprawdę tylko on pozostał obok mnie.

Sen 101. Idea Platonica po raz kolejny

Jeszcze tak całkiem niedawno pragnąłem spotkać się z Elbim. Planowałem wyjazd do Zabytkowego Miasta, wyobrażałem sobie, że spotkam go gdzieś w centrum, porozmawiamy, pójdziemy na kawę, odnowimy znajomość i będziemy w kontakcie. Dziś zmieniłem zdanie - jednak nie chciałbym, by się tak stało. Bałbym się takiego spotkania. Gdyby było ono zaplanowane, pewnie bym się zwymiotował wskutek dużej dawki stresu,  przypadkowe zaś rozchwiałoby mnie. Zmieniliśmy się obaj, minęło 5 lat od tamtych zdarzeń. Zabolałoby, gdyby minął mnie i nie rozpoznał. Nie wiem, jak on teraz wygląda(pewnie doskonale, jak zawsze), nie wiem, c o u niego, jeśli został z tą przyjaciółką, to do tej pory się już z nią ożenił, i chyba na Fb zamiast jego zdjęcia jest fotka jego syna (wiekowo by pasowało). Wtedy, w 2008 roku, wbił mi nóż w plecy, gdy okazało się, że będąc ze mną, spotyka się także z nią i potem wybrał ją. Gdyby odszedł do innego mężczyzny, jakoś bym to zrozumiał, zaakceptował, ale on odszedł do kobiety i to był cios poniżej pasa, nie spodziewałem się tego. Gdy przypadkowo to odkryłem, nie pomógł mi nawet śnieg garściami przykładany do twarzy i szyi. Minęło 5 lat, a ja nadal go kocham, ale spotkać się z nim nie chciałbym. Krępowałbym się go, on poukładał sobie życie, a ja nadal czekam na cud, który nigdy nie nadejdzie, bo wierzę ciągle w niego. Niechaj zostanie do końca moją ideą platonica, bo tylko go tak pamiętam - zmysłowo, eterycznie, nieosiągalnie, sennie i fantastycznie. Ponoć mówi się, że człowiek istnieje w naszym życiu tak długo, jak długo o nim pamiętamy. Niechaj i tak będzie - ja będę go pamiętał, on nie musi...