poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Sen 96. Rejestr Markizy

Jak zapowiedziała, tak zrobiła. W nocy przed dom zajechała taksówka i z jej środka wygramoliła się Ona. Jak zawsze w obszernej sukni i w czepku na głowie. Wróciła. Jeszcze w nocy zniosła ze strychu swój bujany fotel i teraz siedzi w nim i rytmicznie odpycha się nogą, kiwając przy tym głową i szydełkując coś czerwonego.
-  Gdy spałeś, dzwonił do mnie Drwal. Teraz nie może przylecieć, gdyż oczekuje na wybór innego Lemura i to go wstrzymuje, ale gdy tamten zrobi krok do przodu lub do tyłu, on się tu pojawi. Wiemy o tym doskonale, że wszyscy się wahają...
Spojrzała na mnie spod czepca i zrobiła filuterną minę, a ja uciekłem wzrokiem w okno i tam wypatrywałem czegoś nieistotnego.
- Jiiiiiiii - zaśmiała się pod nosem. - Przez ostatni miesiąc mieszkałam u twojego Błękitnookiego... Dużo się o nim dowiedziałam... W sumie nie dziwi mnie to, że tak za nim tęsknisz...
- Nie waż się go tknąć! - uniosłem się na pościeli. - Precz od niego!
- Fiu, fiu, fiu... Ale z ciebie rycerzyk się zrobił... Na mnie to nie działa, spokojnie, kochanieńki, spokojnie. Chciałam tylko cię uświadomić, że on, tak jak i ty, znajduje się w naszym rejestrze. A ten twój Brązowooki to też u nas jest... Niezły z niego gagatek!
- Wara od niego!
- Uspokój się! - warknęła. - Z tego, co wiem, dziś w nocy przylatuje tu Błękitnooki. Wiem, popsułam niespodziankę, ale nie mogłam się powstrzymać...
Spojrzałem na nią podejrzliwie.
- Nie wierzę. Uprzedziłby mnie o swoim przyjeździe. Nie wierzę ci.
- Nie pamiętasz, że ostatnim razem też przyjechał bez zapowiedzi i potem czekał pół nocy w deszczu?
- Tak, to prawda - musiałem przyznać jej rację. - O której ma tu mniej więcej być?
Nie zdążyła odpowiedzieć, gdyż przed dom zajechała taksówka. Podszedłem do okna i ujrzałem wysiadającego zeń Lemurka Błękitnookiego.
- Wrócił! - krzyknąłem i zbiegłem na dół, by powitać go. Gdy otworzyłem drzwi, chciałem rzucić mu się na szyję, gdyż szedł miarowym krokiem w moim kierunku, lecz mimowolnie zatrzymałem się kilka kroków przed nim i znieruchomiałem. W oddali dostrzegłem zmierzającego do mnie Lemurka Brązowookiego.

Sen 95. Bez odwzajemnienia

Kocham Cię, lecz wiem, że to nie ma żadnego znaczenia, czuję też pomału zbliżający się koniec.

niedziela, 11 sierpnia 2013

Sen 94. Zakład(y)

W szczerej rozmowie (a takich mamy wiele) powiedziałem mu wczorajszego wieczora: "Nigdy nie zobaczysz u mnie dwóch rzeczy - płaczu i stanu kompletnego upojenia alkoholem. Być może to pierwsze zdarza mi się dość często wieczorami, drugie zaś byłoby unikatem w moim życiu (pierwszy i ostatni raz kompletnie zalałem się na pierwszym roku studiów, urwał mi się film i byłem chory przez następnych kilka dni). Przyjął zakład.

Sen 93. O tym, co w środku gra

Dusi mnie jakiś nieokreślony wewnętrzny szloch, rzuca mną o ściany mózgu, odcina dopływ powietrza, miesza zmysły, wywołuje stan zamyślenia, gniecie me skronie i pociąga na dno rzeki niby cegła przywiązana do szyi pluszowej przytulanki, która okazała się nie taką, jaką miała być. Potrafię płakać tak, by nikt tego nie zauważył, gorzej - potrafię płakać tak, by inni myśleli, że u mnie wszystko w porządku i żyję całą pełnią radości. Chciałbym być kimś lepszym, mądrzejszym. Kilka lat temu upadłem i rozsypałem się całkowicie, rozpadło się moje wnętrze i nigdy nie poskładało z powrotem. Nawet roztrzaskane i sklejone lustro jest nadal lustrem, a ja... Nic, zero, wielkie nic... Co ja komu zrobiłem, że mam ciągle pod górkę? Naprawdę - modlę się nieraz o to, by położyć się kiedyś do łóżka i już się nie obudzić...