wtorek, 30 czerwca 2020

629. Zostanę twoją żoną, czyli oszuści w Internecie

Oszuści, kłamcy, wyłudzacze i naciągacze - w sieci jest ich multum. Mają fałszywe adresy e-mailowe, konta i profile, nawet po kilka jednocześnie, kradną zdjęcia innych użytkowników i się pod nich podszywają. Są mili, życzliwi, oddani, udają zainteresowanie, poświęcają nam swój czas - tak naprawdę od pierwszej wiadomości kłamią i udają. W przypadku próby wyłudzenia pieniędzy są bezwzględni!

W mojej opinii pod tym względem Instagram jest najbardziej niebezpieczny. Sam byłem nękany przez tego samego oszusta aż trzykrotnie - pisał za każdym razem z innego adresu i podawał się za inną osobę.
W pierwszym przypadku zaczęło się od niewinnej rozmowy - podobały mu się zdjęcia z moich wyjazdów. Zapewniał, że sam sporo podróżuje, proponował miejsca, które on zna i które też powinienem odwiedzić, wysyłał mi zdjęcia z tych miejsc, a nawet, żeby wyglądało to przekonująco, dzwonił do mnie na Hangouts i zaprosił do siebie i proponował, że oprowadzi mnie po swoim regionie.
Początkowe, niewinnie wyglądające rozmowy najczęściej przeradzają się w prośby o sfinansowanie czegoś, np. pomoc w zakupie nowego telefonu, bo ten, który teraz posiada, upadł mu i nie będzie się mógł ze mną kontaktować, a on tak bardzo nie chce tracić kontaktu ze mną, bo jestem kimś wartościowym i on ufa mi bezgranicznie. Oszust swoją ofiarę stawia na piedestale i wmawia jej, że jest najlepszym człowiekiem, przyjacielem, kimś dobrym i godnym zaufania.

Drugi oszust, który pisał do mnie, proponował mi inwestycje w walucie bitcoin na giełdzie. Strony internetowe jego firmy oraz zamieszczone tam analizy inwestycyjne wyglądały profesjonalnie. Było okienko czatu - napisałem tam i odpowiedział mi jakiś broker, że osoba, o którą pytam, to jeden z menadżerów. Ciągle się wahałem. Nastepnego dnia, skontaktowała się ze mną szefowa tego gościa, który mnie namawiał i zapewniała, że firma istnieje naprawdę i można inwestować. Oszust przygotował nawet dla mnie procentowy zysk od wpłaconego kapitału i nadal namawiał na wpłatę. Udałem się do swojego banku i tam ostrzeżono mnie, że to jest prawdopodobnie przekręt. Odmówiłem wpłaty i oszust zarzucił mi oszukanie go - nazwał mnie oszustem i kłamcą i nakazał zapłacenie mu za wykonanie analiz, o które nawet nie prosiłem. Próbowałem skontaktować się z jego menadżerką - nigdy nikt nie odpisał na moje e-maile, a broker zablokował mnie na profilu. Po części odetchnąłem z ulgą, bo na 100% wiedziałem, że ktoś próbował wyłudzić pieniądze. Tak - oszust, który próbował wyłudzić ode mnie pieniądze, nazwał mnie oszustem, ponieważ nie dałem się nabrać i nie uwierzyłem mu! Niestety nie był to koniec.

Jakiś miesiąc później otrzymałem e-mail od faceta, który określił się jako oficer finansowy. Napisał on, że dokonałem podejrzanej międzynarodowej transakcji finansowej i muszę zapłacić karę w wysokości 750 dolarów. Odpisałem mu, że żadnej wpłaty nie było, a broker, który mi proponował inwestycję okazał się oszustem. Gościu ten zagroził mi, że jeśli nie zapłacę kary, skieruje sprawę do sądu i będę ścigany nakazem międzynarodowym. Gdy zapytałem się o nazwę instytucji, z której nakazu do mnie pisze, odmówił udzielenia informacji. Dwa dni później znów otrzymałem e-mail. Tym razem ktoś się przedstawił jako funkcjonariusz FBI i nalegał na zapłatę kary 750 dolarów plus odsetki za zwłokę i podatki. Odpowiedziałem, że drukuję wszystkie e-maile i idę zgłosić tę sprawę na policję oraz do specjalnych jednostek w Anglii, które zajmuja sie ściganiem oszustw w internecie. Zapadła cisza.
Od tamtej pory nikt się ze mną nie kontaktował, a strona firmy brokera zniknęła z sieci (nie ma jej do teraz). Ze swojego konta skasowałem praktycznie wszystkich, którzy mnie obserwowali, a dostep do profilu zablokowałem. Zostawiłem jedynie tych, których znam osobiście lub wiem, ze to realne osoby.

Nie tylko na Instagramie są oszuści. Sprawdzają i przeszukują konta na Facebooku, a nawet na Fellow.
Na Fellow oszuści wyłudzają adresy e-mail oraz zdjęcia. Mają fałszywe konta ze skradzionymi zdjęciami i najczęściej pytają o pomoc w załatwieniu pracy.
Na Facebooku dostałem wiele wiadomości od ludzi z Pakistanu, Indii, Bangladeszu lub krajów afrykańskich, którzy szukają kontaktów i proszą o ściągnięcie ich do Anglii/ Europy pod pretekstem udawanych więzów pokrewieństwa lub przyjaźni. Najczęściej proszą o pieniądze lub o kupienie im biletu i załatwienie wizy. Jedna pani z Indii wielokrotnie prosiła mnie o pieniądze niby dla chorego ojca (oczywiście było wiele zdjęć), a że nie mogła mnie przekonać, zaproponowała mi małżeństwo!! Napisała mi wprost, że mogę kupić jej bilet do Anglii, a ona przyjedzie i zostanie moją żoną...

Facebooka mam od prawie 10 lat i nigdy wcześniej takich wiadomości nie dostawałem. W ostatnich dwóch latach ich skala jest ogromna. Z tego, co wiem, nie tylko ja otrzymuję takie propozycje. Gdyby Facebook prowadził ewidencję i historię odwiedzin, pewnie byłbym porządnie zszokowany, widząc kto i kiedy grzebał na moim profilu.

Na koniec mała przestroga - jeśli ktoś obcy do Was napisze i będzie pytał o adres e-mail, numer telefonu lub choć napomknie coś o pieniądzach - blokujcie bez zastanowienia.