środa, 22 maja 2013

Sen 73. Mała bliskość



Gdy któregoś poranka obudziłem się nieco wcześniej, spojrzałem na śpiącego obok mnie Brązowookiego i pomyślałem: "Zostań na zawsze". Przyłożyłem z powrotem głowę do poduszki, a on przysunął się i objął mnie ramieniem...

niedziela, 19 maja 2013

Sen 72. Na granicy

Najpóźniej we wtorek lub w środę trzeba mi złożyć wniosek o urlop, tak że prawdopodobnie pod koniec czerwca polecę do Polski. Na samą myśl o ponad 30 godzinnej podróży skręca mnie w środku. Najgorsze są przesiadki i transfery w Londynie i w Berlinie. Powiedziałem o tym Lemurowi Brązowookiemu, ten mnie zmierzył od stóp do głów i krótko odparł: "Nigdzie nie pojedziesz!", położył mi rękę na ramieniu i pomaszerowaliśmy tak do supermarketu.
Z tego, co zauważyłem już jakiś czas temu, ponownie zbliżyłem się do granicy dwóch światów. Moje tenisówki nieznacznie dotykają linii granicznej, przydeptały wręcz jej powierzchnię i wstępnie przetarły szlak wędrowny, lecz doskwiera mi jakieś nieokreślone, schizofreniczne wręcz, wrażenie strachu stanowczego nadepnięcia tejże linii i późniejszego jej przekroczenia. To nie lada sztuka przejść granicę dwóch światów! Ponoć nie nadgryza się z drugiej strony nadgryzionego już marcepanu (ta druga strona może być niebiańsko słodka lub odrzucająca swą goryczą - ale - nie przekonam się póki nie skosztuję).
Odważyłem się zaufać i ufam nadal. Zaczęło mi zależeć i zależy nadal. Widzę, że z dnia na dzień mocniej. Niestety, poniosłem porażkę i muszę się z nią po cichu pogodzić. Nikt nie może dostrzec nawet minimalnej zmiany w mojej mimice i w tym, co mówię. Zawód i porażki są wpisane w mój żywot od dawna. Łudziłem się, że być może tym razem się uda coś zmienić. Nie udało się.
Minęło 4,5 roku od odejścia Lemurka Błękitnookiego. Czas ten dla mnie jest czasem smutku, samotności, izolacji i depresji. Ówczesne spotęgowanie i nawarstwienie się wielu problemów doprowadziło do próby zabicia siebie. Ledwo co mnie wtedy odratowano, kompletnie nie pamiętam trzech dni. Próbowałem się spotykać w jakiś rok później z Lemurem Jasnowłosym, nie udało się, a dziś go praktycznie nie wspominam.
Dziś, po ponad czterech latach, znów stoję na granicy. W moim życiu pojawił się Lemur Brązowooki i chyba gdzieś głęboko w środku siebie, instynktownie i nieświadomie, go pokochałem. Jest on pierwszą osobą od ponad trzech lat, z którą się spotykam i przyjaźnię na "poziomie zaawansowanym". Niestety, nic się nie da zrobić więcej z tym, co jest aktualnie między nami, gdyż nigdy nie przekroczymy granicy przyjaźni. Moim pechem jest to, że zawsze źle lokuję uczucia, a potem muszę zmagać się z samym sobą i walczyć z tym, co nieosiągalne. Znów stanąłem na granicy dwóch światów i ponownie okazało się, że "kochamy tych, co nie chcą z nami być, a jesteśmy kochani przez tych, z którymi my nie chcemy być..."