piątek, 29 kwietnia 2022

656. Prośba dnia: "Idź i zeżryj go w całości"

 

Próbowaliśmy spędzić spokojny dzień w naszym wioskowym ogrodzie. Nie dało się, pomimo słonecznej pogody. Zrobiliśmy małe doniczkowe klomby z zakupionych roślin i posiedzieliśmy może ze dwie godziny. Błękitnooki, klnąc i psiocząc, wrzucił nasze graty do auta i wróciliśmy do domu...

A wszystko przez sąsiadów z naprzeciwka i ich rozpieszczonego psa. Uwiązali zwierzaka na sznurku do drzewa na środku swojej działki i pojechali chyba na zakupy. Pies szarpał się, wył wniebogłosy i ujadał jak wściekły nawet na łażące dokoła mrówki. W pewnym momencie zniecierpliwiony Błękitnooki, trzymając szpadel w rękach, zaoferował się zakopać ujadacza pod drzewem, do którego go przywiązano, jednak potem syknął do Średniego Cezara: "Pozwalam ci! Idź i zeżryj go w całości. Kości nie musisz przynosić!" Średni Cezar tylko na to czekał. Podskoczył radośnie i pobiegł w kierunku kuchni i po chwili przyniósł klucze od samochodu. "On też chce wracać do domu", stwierdziłem.

Podeszliśmy do bramki sąsiedniej działki. Pies, gdy tylko nas zobaczył, dostał szału. Szarpał się na sznurku, że mało co gały mu nie wypłynęły i jazgotał z jęzorem wiszącym aż po ziemię. "Zamknij w końcu tę japę!" krzyknąłem w jego kierunku. To pogorszyło sprawę, bo bestia, charcząc i plując, zaczęła napierać w naszą stronę. "Jedźmy do domu, bo naprawdę skończy dwa metry pod tym drzewem", Błękitnooki odwrócił się i ze szpadlem w ręku poszedł w kierunku szopki.