niedziela, 16 lutego 2014

Sen 136. Ludzie serc i mózgów nie mają

Istnieje taka prawidłowość: "Jeśli raz pożyczysz komuś pieniądze, to ten ktoś będzie cię nachodził stale". Wczoraj obraził się na mnie taki jeden za kilka słów prawdy. Odmówiłem mu drugiej pożyczki, gdyż zaczął kombinować z umówionym terminem oddania pierwszej.
Ma gość tupet! Jednego dnia przyszedł i płakał u mnie w domu, że musi płacić alimenty, że ma dwa kredyty, że zapłacił depozyt za mieszkanie i zostały mu 3 dolary na życie. Podczas tej rozmowy w domu zgodziłem się na 100 dolarów i że odda mi dwa razy po 50, licząc od kolejnej wypłaty. Poszliśmy do banku, włożyłem kartę do bankomatu i wyświetliło się na ekranie: dostępne 152, 50 (rozmowa znacznie skrócona).
- Pożycz mi 150! - odezwał się zza mojego ramienia.
Spojrzałem na niego nieco zszokowany.
- Nie mogę - odparłem.
- Mówiłeś mi, że jak będziesz miał więcej, to dasz mi więcej - nie chciał odpuścić.
- Mówiłem, że maksymalnie mogę pożyczyć ci 100, nie więcej - odparłem.
- Ale masz 150! Pożycz mi więcej! Ja muszę kredyt spłacić!
- Ty jesteś głupi?! Kolejna wypłata dopiero za 10 dni. Mam żyć przez prawie dwa tygodnie za 2 dolary, bo ty musisz wpłacić na swój cel? - na karku skóra mi ścierpła.
- To pożyczysz sobie od kogoś! Proszę cię, błagam, proszę, pożycz mi te 150! - zaczął odstawiać cyrk ze złożonymi rękoma jak do modlitwy.
- Nie mogę! - odparowałem, a w duchu żałowałem, że w ogóle się zgodziłem i obiecałem sobie, że to ostatni raz kiedy komuś pożyczam pieniądze. Wyciągnąłem z konta 100 dolarów i podałem mu. Zawahał się.
- I co ja mam z tym zrobić... - syknął ironicznie, a mi się nogi ugięły. Schował pieniądze do kieszeni i ani me, ani be, ani kukuryku, ani nawet w dupę się pocałuj.
Ale to jeszcze nie koniec historii.
Następnego dnia w pracy podszedł do mnie i oznajmił, że musi ze mną porozmawiać. Złożyło się tak, że przerwa wypadła nam w tym samym czasie (rozmowa skrócona).
- Wiesz, tak sobie myślałem, że tą stówę to dopiero w kwietniu ci dam.
Spojrzałem na niego znad okularków.
- Nie. 50 dajesz mi za 10 dni i 50 na następną wypłatę - odparłem stanowczo.
- A wiesz dlaczego dopiero w kwietniu? Bo chciałbym, byś pożyczył mi z kolejnej wypłaty 200 dolarów. Wiesz, muszę ten kredyt płacić. Ale ja ci wszystko oddam!
Zamurowało mnie.
- Nie pożyczę ci, bo muszę mieszkanie opłacić - stwierdziłem, że mam do czynienia z totalnym głupkiem i z tego wszystkiego zacząłem się mu głupio tłumaczyć. - Pomyśl! Pożyczę ci 200, mieszkanie ponad 200 i nic mi nie zostanie!
- To zróbmy tak - ja oddam ci te 50, ale ty znowu mi je pożyczysz i jeszcze pożyczysz mi 150 więcej. Myślę, że tak będzie dobrze.
Momentalnie zrozumiałem całe jego "dywagacje" - samodzielnie rozdysponował moją wypłatę na swoje cele, kompletnie nie licząc się z moimi potrzebami.
- Nie zgadzam się. Za 10 dni oddajesz mi 50 według umowy i potem 50.
- Pożyczysz mi te 200? - naciskał.
- Nie!
- Ale ja mam kredyt!
- A ja mam swoje wydatki! - byłem już wkurwiony maksymalnie.
- To nie pożyczysz mi? - był całkowicie zaskoczony odmową.
- Nie.
Wyszedł obrażony i do końca zmiany nie odezwał się do mnie ani razu.
Właśnie w taki sposób zrealizowało się powiedzenie mojej mamy: "Jeśli się chcesz z kimś pokłócić - pożycz mu pieniądze!"