piątek, 31 marca 2017

477. Zatem już koniec

Kończy się czas urlopu. Rzeczywistość już czeka. Wczoraj na skrzynkę dostałem grafik na następny tydzień i mam wrażenie, że chcą mnie tam od razu wykończyć. Prócz poniedziałku, przeznaczonego na podróż, nie mam ani jednego dnia wolnego - dali mi ciągiem siedem dni po 10 godzin dziennie... Wspomnienie urlopu bardzo szybko zniknie w tumanach gęstej mgły codziennych obowiązków.

Urlop minął bardzo szybko. Zrealizowałem zaledwie 20% planów, ale za to odpocząłem w domu, spędzając czas na słodkim nicnierobieniu, z książką w ręku lub po prostu przed telewizorem. Lepiej będzie, jak przemilczę program na TVP 1 i 2 (nie dało się słuchać żadnego serwisu informacyjnego ze względu na stan polskiej "polityki" <to jest po prostu żenujące>), za to naoglądałem się na zapas W11, Kryminalnych, niań, sądów oraz "Gogglebox. Przed telewizorem". Ten ostatni program powodował u mnie wybuchy śmiechu i zapewniał mi dobry humor.

Wraz z Bzyczkiem pojechaliśmy do Wrocławia oraz wybraliśmy się wspólnie do Katowic oraz na krótko do Zabytkowego Miasta. Nie dałem rady wybrać się do Krakowa, ani nie spotkałem się z bliskimi znajomymi w Zabytkowym Mieście. Postaram się nadrobić to następnym razem, gdyż do tego czasu doprowadzę się do "lepszego stanu używalności", gdyż, nie owijając w bawełnę, przez ostatnie pół roku totalnie zszedłem na psy i wstyd mi było tak się pokazać swoim znajomym...

Wyjeżdżam w najbliższy poniedziałek, a do pracy wracam już we wtorek. W kilka dni po mnie, w piątek, do Belo Horizonte wraca Bzyczek. Umówiliśmy się na spotkanie latem w Londynie, chyba że do tego czasu coś się zmieni.

I na koniec coś, czym mogę się pochwalić - przez ostatnie trzy tygodnie spaliłem tylko cztery papierosy. Ograniczam i chcę rzucić.