piątek, 13 maja 2022

658. Nie wpuszczaj baby do łóżka

"Ona zaczyna mnie molestować!", położył torbę na stole i sięgnął po butelkę wody gazowanej. Oparł się o parapet, skubiąc rękaw koszulki. "Za każdym razem, gdy idę w stronę domu, wyzywająco staje naprzeciwko tak, bym ją widział i rozwiązuje ten swój odpychający szlafrok, do tego trzepie tą kopą siana, aż ją pewnie krowy na pastwisku słyszą", zerknął przez okno, jakby czegoś za nim szukając. "O! Teraz też siedzi na ławce z rozciągniętymi kolanami i trzęsie na wszystkie strony tą swoją poczochraną wiechą", Bzyczek wzdrygnął się i skrzywił. Przechyliłem się przez jego ramię i wyjrzałem na zewnątrz. "Zerka w nasze okna", szepnąłem mu do ucha i pocałowałem w policzek. "To nie jest śmieszne..." westchnął. "Trzeba było jednak wtedy wziąć ten dom pod lasem... Założylibyśmy małe Zoo i uprawialibyśmy ogromny ogród... A tak to teraz mamy koło siebie wszędobylskiego babsztyla, który by chętnie nam do łóżka wlazł", oparł brodę na moim ramieniu. "Pewnie i tam, pod lasem, by nas znalazła.", poczochrałem mu czuprynę i ucałowałem mocno w czoło.