poniedziałek, 28 września 2020

633. Błękitnooki jesienią nadchodzi...



U nas w ogrodzie

Nie mam łatwego startu po powrocie do kraju. Nie potrafię się tu zaaklimatyzować, mam wrażenie, że wszystko i wszyscy są przeciwko mnie. Próbuję wrócić do społecznego funkcjonowania, lecz wszędzie spotykam się z oporem, brakiem zrozumienia i odrzuceniem.
Rzadko zaglądam na bloga, niczego nie potrafię napisać, nie mam ochoty na czytanie. Szybko tracę jakiekolwiek zainteresowanie. Otwieram książkę, czytam kilka stron i ją odkładam. Dopada mnie jakaś jesienna chandra.
Najgorszym aspektem tego okresu jest dla mnie zablokowanie w kontaktach mojej już "exprzyjaciółki". Nie ukrywam, że to zabolało mnie najbardziej. Wspominałem o niej w którymś wpisie. Przyjaźniliśmy się od liceum. Odwaliło jej zupełnie, stała się pewnego rodzaju zagrożeniem. Zaczęła mnie atakować i nakłaniać do leczenia, oznaczała mnie w postach typu "Pedały do gazu" lub "Wytępić homoseksualizm". Zaczęła umieszczać na swoim FB wypisy lub cytaty o rasizmie, dyskryminacji lub nienawiści do środowiska LGBT. Przegięła całkowicie, gdy oznaczyła mnie przy zdjęciu/ilustracji płonącego na stosie człowieka z podpisem: "Wkrótce cię to cię czeka, jak się nie nawrócisz."
Jeszcze dwa lata temu całowała mnie w policzki na przywitanie, a teraz chce spalić na stosie. Nie mam pojęcia, co jej się stało i kto jej to zrobił. Dwa dni temu musiałem ją okłamać - powiedziałem, że wyjechałem z miasta na długi okres i nie wiem, kiedy wrócę, po czym ją zablokowałem na wszelkie możliwe sposoby. 
W ten piątek przyjedzie Błękitnooki. Cieszę się, że go zobaczę. Może uda mi się upiec szarlotkę z kruszonką, którą tak bardzo lubi. Może podsunie mi jakieś rozwiązanie na problem, który tak bardzo mnie ostatnio męczy.