czwartek, 18 października 2018

562. W paszczy lwa

Dokładnie za miesiąc w moim marnym życiu rozpocznie się chwilowy kocioł. W pojedynkę wybieram się do Indii i Nepalu. Rozpocząłem już przygotowania.
Lecę przez Dubaj. Tam mam transfer na lot do New Delhi. W paszczy miasta-potwora planuję spędzić kilka dni, a potem będzie Agra (Taj Mahal), Jaipur (tzw. różowe miasto) i Varanasi wraz ze świętym Gangesem. Następnie przemieszczę się do Katmandu, stolicy Nepalu. Stamtąd chciałbym wyruszyć w trekking po górach oraz wybrać się do parku narodowego Chitwan. Do domu wracał będę z Katmandu ponownie przez Dubaj.
Ciekaw jestem, jak to wszystko będzie wyglądało i jak się poukłada cała trasa. Wiem, że łatwo nie będzie, bo, po pierwsze, Indie to ogromny kraj i bardzo zróżnicowany i, po drugie, bardzo łatwo tam się zgubić lub utknąć w jakiejś dziurze (Nepal w przeciwieństwie do Indii jest bardziej skoncentrowany). Zresztą - wszystko wyjdzie w praniu, a mnie i tak czeka wielka improwizacja.
Tak naprawdę to cieszę się na myśl o tym wyjeździe i nie mogę się go doczekać.
Ktoś chętny, by się przyłączyć?
   

środa, 17 października 2018

561. Nie ma sprawiedliwości...

Sprawę przegraliśmy, lecz udało się ustalić pewien kompromis: stara część cmentarza zostanie zlikwidowana, jednak teren ten zostanie przeznaczony pod nowe kwatery, a nie na parking, jak chciał ksiądz, zaś szczątki wydobyte z naszej mogiły (jeśli takowe będą) zostaną złożone w grobie dziadków. W ostateczności zgodziliśmy się.
Mama opowiadała mi, że ksiądz proboszcz był bardzo oburzony pozwem do sądu i tłumaczył się, że poinformował nas o swoich zamiarach. Owszem, ponad rok temu była taka rozmowa (pisałem o tym na blogu: wpis nr 508 "Zacietrzewienie") i nie były to żadne konkrety, lecz same hipotezy, ponieważ sam wtedy stwierdził, że sprawę jeszcze przemyśli. Uregulowaliśmy brakujące opłaty i na tym się skończyło.
Na sprawie okazało się, że ksiądz ten jest wielkim kłamcą i oszustem. Zaprzeczył, gdy zapytano go o opłatę (rok temu wpłaciliśmy "do kasy" parafialnej 3.800 złotych!). Nie wpisał tego do ksiąg ewidencyjnych i nie wydał żadnego kwitu. Zostaliśmy z niczym i tym samym sprawę przegraliśmy. Przy okazji wyjaśniła się sprawa zaginionego pomnika z grobu Elbiego i cioci Lucyny - sam ksiądz nakazał jego demontaż, lecz już nie potrafił wyjaśnić, w jakich okolicznościach się to odbyło i co stało się z granitowymi płytami. Zasłonił się niepamięcią - tak opowiadał mi Bzyczek.
Według ustaw prawnych nieopłacone, zaniedbane lub opuszczone mogiły mogą zostać zlikwidowane przez zarządcę cmentarza po upływie 20 lat. W naszym przypadku minęło ponad 25 lat, ale mogiła była opłacona i przez nas odwiedzana.
Problem dotyczy jedynie tego, że znajduje się ona na starej części cmentarza pośród opuszczonych i zaniedbanych grobów i stanowi jakoby przeszkodę w jego likwidacji (chyba tylko my rościmy do tego pretensje) i dlatego też ksiądz dokonał szeregu oszustw, by dopiąć swego - rozebrał pomnik i spowodował, że mogiła wyglądała na opuszczoną, kłamał, gdy był pytany o to, co stało się z płytami, sfałszował księgi ewidencyjne, przejął na własność opłaty cmentarne, nie poinformował krewnych o planach ekshumacji szczątków i zaplanował budowę parkingu bez uzgodnień urzędowych i nie na swoim terenie i prawdopodobnie na własną korzyść.
Jaki tego efekt? Możemy złożyć szczątki Elbiego i jego mamy w grobie dziadków, ale na własny koszt i wpłacając do kasy cmentarnej "co łaska". A ksiądz? Wyszedł z sali rozpraw z chytrym uśmiechem na tłustej twarzy i pełen zadowolenia...             

niedziela, 14 października 2018

560. Bez pamięci

Chciałbym oznajmić, że żyję...
Ostatnio rzadko tu zaglądam. Naprawdę nie mam kiedy. Nie mam też weny do pisania. W pracy ciągnę maratony nawet po 12 dni (to już mój drugi taki maraton z rzędu). Mogę otwarcie stwierdzić, że ciągłym przebywaniem w pracy zabijam swoją pogłębiającą się samotność.

Jutro będzie dzień pełen stresu. Odbędzie się sprawa w sądzie. Bzyczek jest już w Polsce i będzie na rozprawie. Ja, niestety, nie mogłem pojechać. Ogromnie tego żałuję. Wraz z Bzyczkiem i moją mamą pozwaliśmy do sądu proboszcza parafii, który bez wiedzy i zgody rodzin i bliskich zarządził likwidację starej części cmentarza (starą kaplicę już zburzono). 19 grobów ma być ekshumowanych, a szczątki złożone w jednej urnie. Nie potrafię sobie tego wyobrazić, by mogiłka Elbiego i cioci Lucyny została unicestwiona. Najgorsze jest jednak to, że w miejscu starej części cmentarza powstać ma jakiś parking zarządzany oczywiście przez parafię i tegoż proboszcza.
W Polsce będę w połowie listopada i, niezależnie od jutrzejszych decyzji, na pewno wybiorę się na spotkanie z księdzem proboszczem.