sobota, 22 czerwca 2013

Sen 84. Czas w drogę

Wczoraj cały wieczór siedziałem u Brązowookiego... Potem nie mogłem spać... Przekimałem może z 40 minut... Hmmm...
Za niecałą godzinę wyruszam w swoją daleką podróż do Polski. Mam nadzieję, że niczego nie zapomniałem...
Zapytano mnie: "Co byś chciał zrealizować w trakcie pobytu w Polsce?" "Chciałbym spotkać się z Elbim."

czwartek, 20 czerwca 2013

Sen 83. I tak nikt nie zrozumie...

Tak prawdę mówiąc, moja relacja z Lemurkiem Brązowookim jest jednostronna. To mi zależy, nie jemu... Muszę się do tego wszystkiego zdystansować... Wrześniową przeprowadzkę jeszcze mogę odwołać... Wyjazd do Polski może jakoś mi pomoże zacząć... 5 lat bycia samemu chyba mnie zmieniło i wewnętrznie czuję, że nadal powinienem być sam. Nie nadaję się już do jakiejkolwiek relacji i nie ma co owijać w bawełnę - nie ma nikogo takiego, kto by chciał coś na poważnie ze mną zaczynać. Taki jak ja to tylko pod walec...
Przeważnie jestem tylko czasowym dodatkiem, który poda pomocną dłoń, wytłumaczy, załatwi coś, pożyczy pieniądze, pomoże w remoncie, potem idę w odstawkę, zapomina się o mnie. Chciałbym zaistnieć, ale zawsze wszyscy mnie odsuwają na bok... Pamiętam, że przez ponad pół roku po odejściu Lemurka Błękitnookiego byłem zupełnie sam, żadnych internetowych znajomych, tych realnych odprawiłem, i było mi wtedy bardzo dobrze - nikt o nic nie pytał, nikomu nie musiałem nic mówić. Teraz też tego potrzebuję... Zastanawiam się nad zlikwidowaniem konta na fb i na kumpello. Przestało mi zależeć...
Piszę szczerze - moje serce nadal bije dla Lemurka Błękitnookiego, tak naprawdę nie wiem, kim jest dla mnie Brązowooki, być może widzę w niektórych jego cechach fizycznych i intelektualnych Błękitnookiego, który wiele lat temu zadał mi okrutny cios, lecz wybaczyłem mu i teraz ciągle czekam na cud, który nie chce się zdarzyć... Są dni, wieczory, noce kiedy za nim tak tęsknię, że mój mózg rozpada się na kawałki, a serce pulsuje z siedmiokrotnym przyspieszeniem, ciągle się dławię i obijam o ściany... Nie wiem, niczego już nie wiem...  Zagubiłem się...
Chcę zostać sam.

wtorek, 18 czerwca 2013

Sen 82. Stało się

Od 1. września będę mieszkał z Lemurkiem Brązowookim. Dziś przed południem zostały podjęte odpowiednie decyzje.
Wieczorem zaczynam wielkie pakowanie, gdyż już w sobotę wylatuję do Polski. Trzeba zrobić jakieś zakupy, kupić prezenty i słodycze. Jutro od samego rana będę biegał po sklepach...

Sen 81. Z rytmem dnia

Jak zwykle krzątałem się po mieszkaniu. Złożyłem koc, rozwiesiłem ręczniki na wieszakach, włączyłem pranie, zmieniłem pościel, poskładałem buty do pudełek, pozmywałem kubki. Przykucnąłem przy komodzie, by poukładać w dolnej szufladzie podkoszulki, gdy poczułem, że ktoś za mną stoi. Zerknąłem za siebie i przy drzwiach ujrzałem  Brązowookiego. Obserwował mnie, a gdy chciałem się odezwać, uciszył gestem ręki, podszedł i chwycił mnie w pasie.
Rozejrzałem się dokoła siebie. Poduszka leżała na dywanie, kołdra skopana zsuwała się z łóżka, zrolowane skarpetki poniewierały się koło materaca. Wsunąłem bose stopy w kapcie,włożyłem niebieską bluzę z kapturem i poszedłem zaparzyć sobie poranną kawę. W kuchni świeciło się światło, a przy stole, w mojej ulubionej koszulce NYC, siedział Brązowooki i wcinał mój jogurt. Oniemiały patrzyłem na niego. Zawróciłem do sypialni, by coś sprawdzić. Pchnąłem drzwi, wparowałem do środka. Na podusze spoczywała głowa Błękitnookiego. "Dzień dobry, kochanie" wyszeptał przez półprzymknięte oczy i przeciągnął się. "Jak dobrze znów być w domu... Miałem strasznie ciężką podróż.", dodał po chwili i usiadł, wspierając się na poduszkach.
Plecami oparłem się o ścianę, gdy wtem do sypialni wszedł Brązowooki. Nie patrząc na Błękitnookiego, zrzucił koszulkę i w samej bieliźnie zbierał z podłogi rozrzucone ubrania. Błękitnooki obserwował go ukradkiem. Gdy Brązowooki ubrał się, podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek, mówiąc: "Do zobaczenia wieczorem", Błękitnooki rozwinął skrzydła, zatrzepotał nimi i, wylatując przez okno, zawołał: "Do zobaczenia wieczorem".
Jak gdyby nigdy nic dopiłem poranną kawę, pościeliłem łóżko, pozbierałem porozrzucane pióra i ubrania, zawiązałem buty i wyszedłem na zakupy, gdyż w Belo Horizonte wybiła już północ i większość mieszkańców poustawiała się w kolejkach przed ulubionymi sklepami.