piątek, 2 listopada 2018

563. Mr. Pirx wśród motyli

Nigdy bym nie przypuszczał, że poznam kogoś takiego jak Mr. Pirx. Moja emerytura na miłość poszła się jebać. Nasz romans kwitnie, a ja chodzę coraz bardziej skołowany. Nie rozumiem siebie, bo pomału zaczynam tracić głowę, ba!, chyba zaczynam się zakochiwać...
Zaczepił mnie na Instagramie. Początkowo nasze rozmowy były o wszystkim i o niczym - praca, pogoda, zainteresowania, podróże, przyjaźnie, życie. A potem coś się stało, i stało się to dość szybko - zwyciężyły emocje i uczucia. Każda jego wiadomość to przypływ ciepłego ucisku gdzieś tam, gdzie gąsienice przepoczwarzają się w motyle.
Na razie balansuję pomiędzy strachem a ciekawością. Boję się porażki, teraz chyba nawet bardziej niż kiedyś. Listopad i grudzień to miesiące niedobre dla mnie. Zbyt dużo złych wspomnień...
Chciałbym, by w końcu moja mitologia nabrała tempa i nowych kolorów...
PS. Ta nasza "romansowa znajomość" to oczywiście nic pewnego. Jestem przygotowany na to, że któregoś dnia mogę przeczytać/usłyszeć: "Spadaj na drzewo, Amigo! Pomyliłeś kreskówki!"