sobota, 25 października 2014

Sen 196. Si vis pacem, para bellum!

Wiem, gdzie jest Błękitnooki. Odnalazłem go tej samej nocy, kiedy odszedł. Mówił mi, że doszło do karkołomnej awantury pomiędzy nim a Markizą, gdy nie chciał wpuścić jej do domu. Ponoć strasznie go zwyzywała, groziła mu nawet, że jeśli nie zniknie z mojego życia, to puści dom z dymem, gdy będziemy spać, i nic ją to nie obchodzi, bo jest ona Markizą i ma do tego prawo. Wystraszył się, spakował i odszedł. Na razie jest w bezpiecznym miejscu, gdyż sprawę z Markizą muszę załatwić sam.
Ściąłem się z nią zaraz po powrocie. Przed domem prawie że doszło do bijatyki. Zaatakowały mnie, gdy chciałem wejść do środka. Gdy próbowała mnie przypiec rozgrzanym do czerwoności pogrzebaczem, zrobiłem unik i pchnąłem ją tak, że przeleciała przez kufer. Gdy Baba w czerwonej chuście na głowie próbowała ją podnieść, zamknąłem się w domu. Cały czas obserwuję je przez okno. Siedzą przed domem i się naradzają. Gdyby przyszło im do głów, by wedrzeć się siłą, natychmiast ruszę do ataku. 

czwartek, 23 października 2014

Sen 195. Gdzie jest Błękitnooki?

Gdzie jest Lemurek Błękitnooki?! Z mieszkania zniknęła część jego rzeczy. Jego telefon nie odpowiada. Przed drzwiami domu siedzą na kufrach Markiza i Baba w czerwonej chuście na głowie. Rozpaliły ognisko i grzeją w ogniu pogrzebacze. Zapada noc. Jadę do miasta go szukać... 

wtorek, 21 października 2014

Sen 194. "Silence"

Ósmy raz z rzędu słucham na mp3 dwunastominutowej wersji "Silence" Delerium&Sarah MacLachlan w remiksie DJ Tiesto i odkryłem, że każdy kolejny raz jest dużo lepszy od poprzedniego. 

Sen 193. Co robi Elbi?

Czasami zdarza mi się odpłynąć myślami w daleką przeszłość i wspomnieć kogoś, kogo pewnie już nigdy nie zobaczę - Elbiego. Całkiem niedawno minęło pełnych sześć lat, gdy się poznaliśmy, minęło sześć pieprzonych lat od czasu naszych spotkań, spacerów, rozmów, sześć lat, gdy na klatce schodowej przycisnąłem go do ściany i nasze usta się złączyły po raz pierwszy...
A miało być tak pięknie... Co się wtedy z nim stało? Dlaczego tak się stało? Pewnie nigdy nie poznam prawdy. Patrzę na jego zdjęcia i płakać mi się chce... "Ka" napisała mi kiedyś, że jest on nieodzyskiwalny. Rozumiem i zarazem nie rozumiem.
Chłopak jak marzenie! On chciał, ja chciałem, obaj chcieliśmy być razem. Pamiętam czas, gdy wyjechał na dwutygodniową delegację i jak wtedy na niego czekałem. Tęskniłem za nim jak głupi! A potem stanął w drzwiach i się uśmiechnął: "Wróciłem!", zawołał i rzuciliśmy się sobie w ramiona. Teraz mogę jedynie zamknąć oczy i w wyobraźni zobaczyć jego twarz i poczuć jego niepowtarzalny zapach, a zapach ten to będę pamiętał do końca życia, gdyż śni mi się prawie każdej nocy, a rano jestem nim przesiąknięty... 
Wyszedłem wczoraj na przerwie na parking i przycupnąłem sobie na krawężniku. Zapaliłem papierosa (w pracy nieraz muszę odreagować) i się zamyśliłem. Próbowałem wyobrazić sobie, co mógłby w tym czasie robić Elbi. Opcji było wiele, ale na pewno nie zgadłem... Z jednej strony chciałbym pokazać mu, że cholernie mi na nim zależy, ale z drugiej rozumiem to, że nie zmuszę go do czegoś, czego on nie czuje. Szanuję jego wybór, lecz swoich uczuć nie potrafię zmienić.
Sześć lat to sporo czasu. Ci znajomi, którzy znają naszą historię, dziwią się, że nadal go wspominam i jego zdjęcia mam przy sobie w kalendarzyku, a po tym, co mi zrobił, wciąż pałam do niego mocnym uczuciem. Co ja mogę? Takie jest życie!
Mam nadzieję, że za milion lub więcej lat, gdy narodzimy się ponownie i spotkamy się przy naszej ławeczce, złapiemy za ręce i pójdziemy na spacer nad rzekę... Wierzę w to i czekam na Elbiego cierpliwie.