środa, 14 grudnia 2016

454. Tęsknota

 
Patrząc w księżyc tej chłodnej nocy posyłam Ci pozdrowienia...
Wiem, że ich nie przeczytasz, ale wiedz, że jestem tu, sam...
Czymże jest niebo bez gwiazd, czymże jest  jedna kropla w potoku,
czymże jest wiatr bez drzew koron?
Czymże jestem ja?
Jestem tu
i czekam na cud, który nigdy się nie zdarzy...
I
zdarzyć się nie może, prawda?

wtorek, 13 grudnia 2016

453. Sny i książki

Tej nocy śnił mi się Elbi. Przyszedł we śnie, obudził mnie nagłym szturchnięciem. Był jakiś zły, najpierw uniósł głos, a potem krzyczał i wymachiwał rękoma. Trzymał w nich jakieś kartki, listy, pocztówki czy koperty, potem darł je na strzępy i rzucał na podłogę. Siedziałem oniemiały na łóżku i nie umiałem się odezwać.
Zmęczył mnie ten sen. Obudziłem się z szumem w głowie i z chaosem myśli.

Przeglądałem wczoraj zbiór e-booków na dysku przenośnym i znalazłem cały komplet książek prof. Antoniego Kępińskiego z zakresu psychologii i psychiatrii. Kilka z nich dawno przeczytałem, ale chciałbym wrócić do nich ponownie. Pamiętam, że pomogły mi zrozumieć wiele aspektów relacji między ludźmi, znalazłem wtedy także odpowiedź na to, dlaczego mężczyźni homoseksualni nie trwają w stałych relacjach i ciągle zmieniają partnerów. Od nowego roku wrócę do książek Kępińskiego, ale najpierw trzeba mi pokończyć te, które aktualnie czytam. Będzie to trudne, bo to czytanie idzie mi ostatnio jak krew z nosa...

452. Trudne rozmowy

Wczoraj nie czułem się zbyt dobrze. W pracy podeszła do mnie supervisorka Amy i zapytała, dlaczego od dłuższego czasu jestem unhappy. Wzruszyłem ramionami i odparłem, że u mnie wszystko jak najbardziej w porządku.
- A gdzie jest twój partner? Żona? Mąż?
- Jestem singlem...
Uśmiechnęła się.
- Single nie noszą ślubnych obrączek...
Spojrzałem na swoją dłoń i chciałem coś powiedzieć, lecz nie mogłem niczego logicznego wymyślić.
-Więc...
- Nie chcę o tym rozmawiać - uciąłem.
- Moja ex dziewczyna jest wariatką. Jest niezrównoważona i rozstałyśmy się jakiś czas temu...
Spojrzałem jej prosto w oczy, a ona znów się uśmiechnęła.
- Nie wiedziałeś, że jestem lesbijką? - Zapytała.
- Nie - odparłem zgodnie z prawdą.
- Jestem lesbijką - powtórzyła. - I jestem z tego powodu cholernie szczęśliwa! - Dodała z dużym uśmiechem.
Nic nie odpowiedziałem.
- Chodź, pójdziemy na fajkę - zaproponowała i wyszliśmy na zewnątrz.

(Tekst edytowany i poprawiony)
Od dawna uważam, że dziewczyny w tych sprawach mają łatwiej niż faceci. Lesbijki są dużo bardziej lojalne wobec siebie, pragną założyć dom i być po prostu szczęśliwe. Są też wobec siebie bardziej wyrozumiałe, stać je na większą wrażliwość i są bardziej zdolne do akceptacji pewnych "defektów" u partnerki. Mężczyźni, geje szczególnie w ostatnich czasach, stali się ponad miarę wymagający wobec siebie, wręcz drobiazgowi w ocenie - liczy się wygląd i prezencja (a to przecież sfera cielesna, seksualna) i każdy mały "ubytek" potrafi zadecydować o istnieniu lub nieistnieniu (nie wyglądasz jak ten strażak z kalendarza, spadaj!). Pamiętam, że kiedyś ktoś powiedział mi: "Nie możemy się kolegować, bo jesteś dla mnie zbyt mądry..." I definitywnie zerwał kontakt. To było dawno temu...
Wracając do tematu lesbijek, to są one także bardziej akceptowane przez społeczeństwo, bo przecież dwóch facetów razem to istne obrzydlistwo (choć dziś widziałem w miasteczku dwóch chłopaków stojących obok siebie bardzo, bardzo blisko i patrzyli na siebie tak, jak ci dwaj Włosi z Mam Talent - filmik kilka postów niżej). I znów pojawia się problem cielesności, gdyż patrząc na dwóch chłopaków/mężczyzn trzymających się za ręce w głowie obserwatora rodzi się tylko jedna myśl: "Oni to ze sobą robią! To obrzydliwe!" Nie wiem, może jest to jakiś rodzaj płytkości myślenia u człowieka, brak wrażliwości i nieumiejętność dostrzegania emocji. Ludzie nie patrzą na siebie poprzez wartości psychologiczne, umiejętności, zainteresowania, miłość, oddanie, wierność i lojalność, natomiast widzą to, czego nie uzewnętrzniamy i właśnie poprzez to najczęściej nas oceniają i więcej wiedzą o nas niż my sami...