piątek, 26 lutego 2016

Sen 361. Siwy dym

Dziś rano wszedłem na halę w mojej pierwszej pracy i stanąłem jak wryty. Wszyscy kłócili się ze wszystkimi, a dwóch gostków mało co nie pobiło się ze sobą. Rozglądnąłem się dokoła. Jedna dziewczyna siedziała w kącie i beczała, druga siedziała obok z zaczerwienionymi oczyma. Podszedłem do supervisora i zapytałem: "Horacjo, co tu się wydarzyło?!" Ten spojrzał na mnie i: "Nawet nie pytaj", odparł. Próbowałem zająć się własnymi sprawami, gdy laski spod ściany zaczęły opowiadać mi, co się stało i chciały, bym potwierdził coś na ich korzyść. Do naszej trójki dołączył Horacjo, a potem tych dwóch i znów wszyscy na siebie się darli i się wyzywali. Stałem pośród nich jak głupi. Chciałem coś powiedzieć i od słówka do słówka zostałem wciągnięty w aferę na trzy fajery.
Prawdę mówiąc, wczoraj miałem wolne i nie wiem, co się stało, a i tak wplątano mnie w awanturę. Poszedł dziś siwy dym. Prawdopodobnie jutro ciąg dalszy. Może wezmę dzień wolnego... 

Sen 360. Panowie z Ameryki

Wiadomość od mojej Mamy: "Dziś rano Wasza sąsiadka zaskoczyła mnie na korytarzu i zapytała: <A to panowie z Ameryki wracają?>  Potwierdziłam, że wkrótce przyjeżdżacie".
Cyklop zaczął węszyć.
Znów będziemy pod lupą. 
Zostało jeszcze 9 dni.   

poniedziałek, 22 lutego 2016

Sen 359. Niepoprawny romantyk

Zdjęcie samolotu pochodzi z pewnej reklamy linii lotniczych

1. Za niecałe dwa tygodnie będziemy w Polandii. Pomalutku gromadzimy graty i odkładamy wszelkie przydatne nam łachy (parasole, łyżwy, narty, sanki, klapki, samoopalacze i krótkie spodnie). Tym razem pojedziemy objuczeni niby na Syberię. Pewnie w decydującym momencie część z tego zostawimy - musimy się zmieścić w jednej walizce i w dwóch małych plecakach! We wrześniu zostawiliśmy w polskim domu część naszych cieplejszych szmat i nie trzeba nam taszczyć dodatkowych. Wystarczy nam po jednej bluzie z długim rękawem. Błękitny znów uparł się na krótkie spodnie na drogę. Ostatnim razem w samolocie było dość chłodno i siedział zawinięty w kocyk przez całą drogę, a na londyńskiej Wiktorii grzebał w walizce i wciągał w kącie dżinsy na tyłek (sam się tak załatwiłem, gdy wracałem z Cancun - krótkie spodnie i koszulka na drogę, a w Warszawie śnieg i minusowa temperatura).

2. Chcieliśmy wyskoczyć na dwa dni na płaskowyż. Chyba się nam to nie uda. Ciekawi jesteśmy, czy nasze jeziorko nie zamieniło się w bagno (wspominałem kiedyś, że obsuwające się głazy i ziemia zasypały odpływ i zaczęło się tworzyć tam trzęsawisko). Studiowaliśmy kiedyś mapę satelitarną tamtejszego terenu i znaleźliśmy sporej wielkości wodne oczka, ale nie wiemy, co to dokładnie jest, a by się tam dostać, trzeba by przejść cały płaskowyż, zejść z jego drugiej strony, przedrzeć się przez pagórkowatą dżunglę i przebyć rzekę... Zgodnie stwierdziliśmy, że potrzebowalibyśmy przynajmniej tygodnia na taką wyprawę i jeszcze nie wiadomo, co tam byśmy zastali. Z nieukrywanego entuzjazmu Błękitnookiego wywnioskowałem, że on mógłby tam wybrać się nawet następnego dnia, by wszystko zobaczyć i zbadać. Taki niepoprawny romantyk z niego, ale chyba każdy z nas lubi poczuć od czasu do czasu dreszczyk przygody.

3. Przełamałem niedawno swój książkowstręt. Przez dłuższy czas odrzucało mnie wręcz na widok jakiejkolwiek książki. Aż któregoś słonecznego dnia usiadłem sobie z kubkiem kawy i papierosem na tarasie i odruchowo sięgnąłem po filozoficzne tomiszcze czytane przez Bzyczka. I w taki oto sposób wróciłem do świata małych literek. Aktualnie kończę (kończymy) "Angielskiego pacjenta" i "Dziewczynę z perłą", gdyż czytamy sobie na głos i przeżywamy na nowo głęboką miłość bohaterów i delektujemy się przepięknym poetyckim językiem obu powieści. Nowy zapas lektur zorganizujemy sobie będąc już w Polsce. 

4. Mamy dziś lenia. Strasznie gorące popołudnie. Pozaciągaliśmy kotary, wentylator ustawiony na maksimum. Błękitny, porozbierany prawie jak do rosołu, wyłożył się na kanapie przed telewizorem. Nogi wyciągnął wysoko na oparciu i przysypia z pilotem na torsie. W regionalnej stacji radiowej mówiono, że z zachodu nadciągają burze i ulewy. Może troszkę się ochłodzi i powietrze oczyści z kurzu. Mieliśmy iść dziś do naszych małych sąsiadów, lecz chyba przełożymy tę wizytę. Jest za gorąco. Idę się też trochę polenić...