piątek, 8 kwietnia 2016

Sen 379. Przyjaźnie czasami się rozpadają

- Jeśli chcesz, możesz pocałować mnie w dupę - nieco uniosłem głos.
- Bardzo chętnie! - Odpyskował.
Odpiąłem guziczek przy dżinsach, rozsunąłem zamek i zsunąłem spodnie do połowy pośladków.
- Do dzieła!- Parsknąłem.
Spojrzał, mina mu stężała. Odwrócił się i odszedł.

Czasami przyjaźnie pomiędzy Lemurami także się rozpadają.

PS. Wpis pt. "Scenki przedświąteczne" został zredagowany do końca.

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Sen 378. W uścisku chaosu

"Schodziłem podświetlonymi schodami. Poręcze były tak gorące, że nie dało się ich dotknąć. Czerwonawe żarówki migały niby załączony alarm. Stopnie nie chciały się skończyć, nie widać było ich końca. Wtem światła zgasły i nad głową rozległo się trzaśnięcie pioruna i z nieba polały się strumienie wody. Schody nieco się przechyliły i stały się bardzo strome. Spadająca z góry woda popychała mnie w dół. Chciałem zawrócić, lecz gdy spojrzałem do góry, na szczycie stało ogromne psisko. Warczało, wyszczerzyło zęby i najeżyło sierść. Zaczęło skradać się w moją stronę. Zobaczyłem, że w salonie świeci się światło. Na środku podłogi siedziało dziecko i bawiło się bączkiem. Podało mi rączkę, gdy nagle wielki psiór wbiegł do pokoju i chwycił dziecko w zęby. Obryzgała mnie jego krew. Usiadłem pod ścianą i obserwowałem, jak zwierzę rozszarpuje i pożera ciałko dziecka".

Pochorowałem się. Dwa dni leżałem z temperaturą prawie 40 stopni. Nie wiadomo z czego mi się to wzięło. Spędziliśmy razem całą niedzielę, gdyż dziś rano mój kochany Błękitnooczek pojechał do stolicy. Musiał jechać. Nie dało się tego przełożyć. W domu zostałem sam...