czwartek, 5 maja 2022

657. Niewiarygodna przygoda Błękitnookiego

Było jakoś przed godziną trzynastą. Zaskoczyły mnie otwarte drzwi do domu. Wszedłem do mieszkania i zdębiałem. W przedpokoju plama rozmazanego błota i odbite ślady. Tuż przy wejściu do kuchni rzucone zabłocone Bzyczkowe buty, nieco dalej, w kącie, rozwleczone mokre i brudne spodnie, koszula i skarpety. "Jesteś?", wołam w głąb mieszkania. Słyszę burknięcie z łazienki. Uchyliłem drzwi. "Czemu...", urwałem i stanąłem jak wryty. Błękitnooki spojrzał na mnie i puścił wodę pod prysznicem. Szyję i ręce miał uwalone błotem, włosy posklejane w strąki, z których strużkami spływała na twarz brudna breja. "Byłem na wsi", oznajmił krótko i wszedł do kabiny. "To widzę! I, jak dobrze ciebie znam (tu parsknąłem śmiechem), pewnie taplałeś się w przypływie chwilowego szczęścia i radości z jakimiś zwierzakami w bajorze..." uniosłem brwi w przypływie ciekawości i usiadłem na muszli. "Chciałbym tak!", zaśmiał się. Wychylił głowę z kabiny: "Jutro rano muszę tam wrócić. Traktorem będzie trzeba wyciągnąć nasz samochód..." "Słucham?!", przerwałem mu. "Został na leśnej drodze. Utknął. Jak mówiłeś - taplałem się w bajorze, bo próbowałem go ruszyć i wyciągnąć, i raczej szczęśliwy z tego powodu nie byłem". Zasunął drzwi kabiny, a ja z niedowierzaniem patrzyłem na jego sylwetkę i pomału ogarniałem sprawę. "Skąd weźmiemy traktor?", zaśmiałem się do siebie na samo wyobrażenie tak kuriozalnej sytuacji. "Hę? Nie słyszę, co tam ględzisz...", znów wystawił głowę. "Michał mnie przywiózł dosłownie parę chwil przed tobą", oznajmił, przecierając twarz ręcznikiem. "Skąd weźmiesz traktor?", zapytałem i wbiłem w niego wzrok. "A to już załatwione! Michał ma znajomości i już wszystko ugadane", zapewnił. "Okey! Szkoda, że jutro tego nie zobaczę", mruknąłem sam do siebie i zacząłem zbierać rozrzucone ubrania. "Hę? Co tam mówisz? Nie słyszę cię...", usłyszałem za sobą. "Nic już... nic już...", odpowiedziałem mu, a potem usiadłem przy oknie i śmiałem się sam do siebie.