poniedziałek, 3 maja 2021

650. Oburzenie brakiem oburzenia, czyli o tym jak to kara boska czyha na grzeszników

Odwiedzamy Rozę w Zabytkowym Mieście. Jest sama w domu, więc możemy rozmawiać o wszystkim. Roza, zagorzała przeciwniczka kościoła i ateistka z wyboru wskazuje na średniej wielkości krzyż zawieszony na ścianie w sypialni. "Mojemu staremu to zaczyna już odwalać na tej emeryturze... Niech sobie ma, nie będę się z nim kłócić..." żali się i wzdycha.
Nagle chwyta Błękitnego pod rękę i mówi: "Chłopaki, siadajcie! Opowiem wam historię, że padniecie!" Siadamy na rogówce. Roza popija herbatę z ogromnej filiżany i zerka na nas znad jej rantu. "Moja sąsiadka z parteru strasznie się na mnie obraziła", odstawiła herbatę na ławę i oparła się wygodnie na poduchach. "Opowiadała mi, że była na jakimś ślubie i pośród gości była jakaś dziewczyna, dobra znajoma panny młodej, wraz ze swoją dziewczyną i jej córką. Goście weselni wiedzieli o tych paniach i nie reagowali na to, że one są razem. No i słuchajcie...", Roza znów sięgnęła po swoją kosmiczną filiżanę. "Sąsiadka buchała ogromnym gniewem na pannę młodą, że zaprosiła dwie lesbijki na swój ślub i była oburzona tym, że nikt z gości nie był oburzony obecnością tych kobiet w kościele!"
Zapytałam się jej wtedy: "No i co z tego, że one były w kościele? Czy wyblakły obrazy na ścianach? Woda święcona wyparowała? Świece zgasły? Ksiądz zemdlał? Nie rozumiem, o co pani chodzi..." Sąsiadka spojrzała na mnie groźnie i sapnęła: "To obraza boska takich ludzi sprowadzać do kościoła. Kara boska spadnie..." Przerwałam jej od razu: "To dlaczego tam, na miejscu pani nie zwróciła im uwagi, że nie wolno im wchodzić do kościoła?" Zrobiła wielkie oczy i: "Gdyby inni się odezwali, to i ja bym im powiedziała co trzeba..."
Zaczęłam się tak śmiać, że sąsiadka zupełnie zgłupiała. "A co jest w tym takiego śmiesznego?", zapytała z oburzeniem w głosie. "Ktoś Boga obraża, a pani się śmieje!", dodała po chwili. "Jeśli ktoś obraża Boga, to na pewno teraz pani to robi...", syknęłam jej przez kolejny przypływ śmiechu. Weszła do klatki schodowej i, trzaskając drzwiami, zniknęła w swym mieszkaniu.   

649. Zobacz mnie na zdjęciu

W ostatnim czasie Błękitnooki dość dużo czasu spędza w sieci. Upodobał sobie wyszukiwanie instagramowych profili z głupimi zdjęciami. I znalazł.

Przygotowywałem obiad w kuchni. Z dużego pokoju już od długiego czasu docierał do mnie śmiech i chichot Błękitnego. W pewnym momencie zaniósł się rechotem i zaczął gadać sam do siebie. Zerknąłem na to, co oglądał. Screenował profil jakiegoś gostka, chyba ze Stanów - rozczochrany, z podejrzanym wyrazem oczu, typ zaniedbanego selfie-pozera. Większość fotek, zrobionych "z ręki", ukazywała tegoż gostka w samych slipkach na tle jego pokoju, ba!, jego pokój przypominał jakąś graciarnię lub skład odpadów z ostatnich 25 lat. Najlepsze jednak były podpisy jego zdjęć: "Tak wyglądam, jak palę papierosa", "Tak wyglądam, jak siedzę na łóżku", "Tak wyglądam, jak robię sobie selfie", "Czerwone majtki założyłem specjalnie dla was", "A tak wyglądam bez majtek", "Tak wyglądam, jak jem płatki", i na końcu właśnie to jedno zdjęcie, które chyba wygrało wszelką instagramową głupotę: selfie tego gościa na tle małego wychodka (za nim widać muszlę klozetową) wraz ze znaczącym podpisem: "Tak wyglądam po tym, jak zrobiłem kupę"...

Zerknąłem na rechoczącego Błękitnego i wyciągnąłem swój telefon. Udawałem, ze robię mu fotę. "Co ty robisz?", zapytał, dławiąc się śmiechem i wierzgając nogami. "Wyślę temu gościowi twoją fotę i podpiszę ją: Tak wygląda mój chłopak, gdy ogląda twój profil..."