poniedziałek, 12 września 2016

Sen 419. Nocne spotkania

Zdawało mi się, że mnie zawołałeś. Zsunąłem się z pościeli i podszedłem do okna. Próbowałem przejrzeć na wylot nieprzeniknioną noc. Zaczynałem wątpić w twoją obecność, gdy znów dobiegł mnie szept. Tym razem wyraźnie usłyszałem swe imię i dostrzegłem niewyraźny zarys postaci. Na mojej twarzy zagościł nikły uśmiech, lecz znikł po chwili. Sięgnąłem po rozpinany sweter i uchyliłem drzwi. Przelotnie spojrzałem na śpiącego Błękitnookiego i wyszedłem na podwórko.
Minąłem studnię, przebyłem szybkim krokiem zagrodę dla drobiu, uchyliłem zgrzytającą furtkę i wyszedłem na szosę. Stałeś na mostku i przestępowałeś z nogi na nogę. Obrzuciłem wzrokiem pogrążony w nikłym blasku księżyca dom dziadków i podszedłem do ciebie. Miałeś na głowie białą wełnianą czapkę z dużym pomponem, a z ramion zwisał ci długi do samej ziemi biało-szary szalik. Patrzyłem na ciebie jak zahipnotyzowany. "Przejdźmy się", zaproponowałeś i chwyciłeś mnie za rękę. "Chciałem cię przeprosić", odezwałeś się po chwili. "Za co?", zapytałem zdumiony i przystanąłem. "Ciii", szepnął i zaczął nasłuchiwać. Z pobliskich zarośli dochodził nas szmer i lekkie trzaskanie łamanych gałązek. Po chwili podbiegł do nas biały pies. Elbi uśmiechnął się i zaczął bawić się ze zwierzęciem. "Nusia, moja kochana Nusia", powtarzał. Pies po chwili oparł się o moje kolana i zaczął żałośnie skomleć. "Nuka!", wyrwało się z mojej piersi, a łzy popłynęły po policzkach. Przytuliłem się do psa, a on zaczął skakać dokoła nas i wesoło szczekać. "Ciiii... Obudzisz Elbiego, ciiichoo piesku", wyszeptałem do białej Nuki.
"Dlaczego przyszedłeś do mnie w takiej postaci?", zwróciłem się do niego. Chłopiec powolnym ruchem ściągnął z głowy czapkę i spuścił wzrok. Półdługie jasne włosy spadły mu na twarz. Milczał. Patrzyłem na niego, a on tak jakby się kurczył, jakby zapadał się, znikał w swoim eterze. Nagle podszedł do barierki mostu, przechylił się i spadł. Krzyknąłem i podbiegłem do poręczy. Dostrzegłem na powierzchni wody unoszącą się białą czapkę. "Elbi!", zwołałem. "Tu jestem!", odezwał się prawie natychmiast. "Nie krzycz tak, bo wszystkich pobudzisz", zaśmiał się. Z drugiej strony mostu stał młody mężczyzna. Podbiegła do niego Nuka i oparła się o jego nogi. "Nie strasz mnie!", odparłem nieco uniesionym głosem i zbliżyłem się do niego. Wyciągnął rękę na przywitanie i uśmiechnął się. "Witaj", szepnął i delikatnym ruchem zsunął mi z twarzy zagubiony kosmyk. Pachniał nieznaną mi wodą kolońską. "Dlaczego..." "Ciiii...", przerwał mi i palcem wskazał na dom. Obróciłem się i na podwórku zobaczyłem Błękitnookiego. "Obudziliśmy go", szepnąłem i zwróciłem się w jego stronę. Lecz jego już nie było. Zniknął. Zniknęła także Nuka. Stałem sam na moście i trząsłem się z zimna. Błękitnooki po chwili podszedł do mnie i spojrzał w moją twarz nieco zdziwiony. "Nie możesz spać?", zapytał. Podałem mu rękę i wróciliśmy do domu.             

1 komentarz: