wtorek, 19 stycznia 2016

Sen 357. Skrótowiec

1. Zostało postanowione - do Polski lecimy 6. marca i zostajemy na całe święta! Jeszcze czekamy na podpisy na naszych kartach urlopowych. Tym razem trwa to zadziwiająco długo, a dzwon już nam bije, gdyż trzeba bukować bilety. Lecimy jak zwykle - przez Londyn.

2. Wczoraj wróciliśmy z płaskowyżu. Pogoda nam dopisała i spędziliśmy wspaniałe trzy dni nad naszym jeziorkiem. Woda w cenocie ciepła jak herbata, jasnozielona i bardzo głęboka. Już pierwszego dnia odkryliśmy, że odpływ został częściowo przywalony skałami i ziemią. Prawdopodobnie głazy stoczyły się ze zbocza kanionu podczas jednej z burz. Ma to swoje plusy i minusy - z jednej strony możemy skakać do wody z najwyższej półki lub nawet z krawędzi kanionu (jednak żaden z nas się na to nie odważył), z drugiej zaś strony woda się znacznie podniosła i zatopiła większą część naszej plaży. Z czasem stojąca woda zamieni się w bagno, porośnie dżunglą i stanie się siedliskiem różnej gadziny i wtedy możemy zapomnieć o wypadach nad nasze jeziorko. Coś trzeba z tym zrobić... Może dynamit? W Brazylii nietrudno zdobyć takie rzeczy...

3. Czas nam ucieka jak zwariowany. Tak niedawno były święta, a już prawie styczeń dobiega końca! Wczoraj wieczorem wylegiwaliśmy się w hamaku pod niebem pełnym gwiazd i zastanawialiśmy się, jak to naprawdę jest z czasem. Każdy człowiek upływ czasu odczuwa inaczej - jednym dzień się dłuży, innym zaś śmiga jak spadająca gwiazda, a tak naprawdę wszyscy osadzeni jesteśmy w nim jednakowo - sekunda za sekundą, minuta za minutą, godzina za godziną. I nie ma dla nikogo wyjątku! To chyba jedyna świadoma i widoczna człowiekowi sprawiedliwość, która rządzi światem.

4. Zauważyłem, że Błękitnooki stał się bardzo sentymentalny. Kilka dni temu pojechał do centrum Belo i kupił cały kosz kwiatów ogrodowych - piwonie, storczyki, lilie, oleandry, fikusy i rododendrony. Patrzyłem na niego z nieco uniesionymi brwiami, gdy bawił się w układanie rabat przed domem. Gdy skończył, oznajmił dumnie: "Myślę, że kolory ułożyłem poprawnie!" Buchnąłem śmiechem, a on zmierzył mnie miną gradową. Ale to nie wszystko! Kupił także nową pościel w kwiaty! Jego poducha to wielki słonecznik, a moja to wielka stokrotka! Tak sobie po cichu myślę, że pogarsza się mu z wiekiem...

5. Trzeba mi pomału zabierać się za jakąś kolację. Błękitny wróci pewnie zmęczony i głodny. Mamy dziś gorąco jak chyba jeszcze nigdy. Późnym popołudniem wyłożymy się w naszym hamaku i będziemy patrzeć na zachodzące słońce, a potem postaramy się policzyć wszystkie gwiazdy...