środa, 22 lutego 2017

467. Ludzie się zmieniają

Ostatniej nocy śnił mi się Elbi: przechodziłem obok budynku jego firmy w Zabytkowym Mieście, gdy wyszedł na zewnątrz. Rozpoznałem go po sylwetce i zadbanej fryzurce. Skręcił w moją stronę. By mnie nie dostrzegł, nasunąłem na głowę kaptur i zapaliłem papierosa. Szedł za mną w odległości kilku kroków. Rozmawiał z kimś. Na dźwięk jego pięknego i aksamitnego głosu zabiło mi serce. Nie wiem czemu, ale bałem się, by mnie czasem nie rozpoznał. Uciekłem...

Miałem dziś dziwny dzień. Próbowałem wyrzucić z głowy ten sen, lecz nie umiałem. Ciągle gdzieś w najgłębszych zakamarkach mózgu odzywa się piękny ton jego głosu, a przed oczyma widzę jego sylwetkę i krótko przycięte brązowe włosy. Tak naprawdę ogromnie bałbym się spotkania z nim na żywo, choć bardzo bym tego chciał. Nie potrafię sobie wyobrazić, jak by zareagował, gdyby mnie rozpoznał, jeśli w ogóle by mnie poznał. Rozmawiałem kiedyś o tym z Katariną i podsunęła mi pewne spostrzeżenie, na które sam nigdy nie zwróciłem uwagi: "Pamiętaj, że Elbi nie jest tą samą osobą co kiedyś. Zmienił się przez te lata i spotkałbyś kogoś z większym bagażem doświadczeń niż dawniej i być może nawet spotkałbyś kogoś zupełnie innego, obcego."
To prawda. Jeśli zdarzy mi się uciec myślami do jego osoby, myślę o nim jako o chłopaku sprzed 8 lat. Zmienił się przez ten czas i nie jest już tym samym Elbim co kiedyś. Pogodziłem się już z tym, że nigdy więcej w tym życiu nie znajdę się w jego towarzystwie i nie porozmawiam z nim. Zostały mi jedynie sny, ale co mi z tego, gdy nawet w nich zacząłem się przed nim chować i uciekać...

2 komentarze: