czwartek, 20 lipca 2017

496. Znikając za drzwiami

Znajduję się na etapie totalnego zagubienia. Zamknąłem się w domu i nigdzie nie wychodzę. Zaciemniłem okno, zamknąłem drzwi. Siedzę w kącie i patrzę w ścianę.
W ubiegłą niedzielę oddałem w biurze to, co mi dali i odszedłem. Zrezygnowałem. Z jednej strony czuję ulgę, zarazem targają mną ogromne wątpliwości. Czy zrobiłem dobrze? Co teraz będzie?  
Czuję się taki niepotrzebny. Chciałbym zniknąć. Chciałbym wyjść z domu i pójść przed siebie. Bez oglądania się, bez wyrzutów sumienia, bez żalu, bez wspomnień.
Czytam smutną historię pewnej miłości. Kiwam głową i ukradkiem ścieram płynącą łzę. Odnalazłem się w tej fabule pomiędzy kroplami ulewy i w szumie miotających się liści. Po strumieniu płynie papierowa łódeczka. Stoję na dziobie i małym patyczkiem przesuwam wzburzone fale. Woda przelewa się po moich stopach, wiatr rozbija loki, a ja wciąż patrzę przed siebie. Patrzę na jasną plamę w oddali. To słoneczna polana pełna stokrotek. Port i ostoja. Docieram tam przemoczony, wycieńczony, głodny, ale za to radosny. Jednak na brzegu nikogo już nie ma. Port jest pusty. Duchy odeszły.  

1 komentarz:

  1. Od dluzszego czasu sledze Twoj blog
    Uderzajace jest talent pisarski, który niewatpliwie posiadasz
    Jesli jeszcze tego nie uczyniles ,zrob to teraz. Napisz ksiazke ! :)

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń