wtorek, 10 marca 2015

Sen 254. Zabójca duszy

Stara miłość jednak rdzewieje...
Ostatnie strony "Pocałunku fauna" czytałem przez łzy, bowiem przed oczyma stanęły mi własne marzenia i wyobrażenia, które przecież nie mają szans na jakiekolwiek spełnienie się. Ich dotychczasowym miejscem istnienia jest wyłącznie wyobraźnia, tam się narodziły, tam się rozwijają i rosną, tam też pewnie umrą wraz ze śmiercią tego, kto je stworzył. Wszystko ma swój kres - imaginacyjne wytwory, ich twórcy, świat, w którym kiedyś żyli. Umiera także miłość, umiera nadzieja, umiera też sens czekania na szczęście. Umiera także czas miłości i pamięć o niej samej.
Bohaterka powieści po 20 latach spotyka się ze swoją dawną miłością. Do tego czasu żyła nadziejami i marzeniami, roiła sobie, że gdy się spotkają, wszystko będzie tak jak dawniej - rzucą się sobie w ramiona, pocałują się, chwycą za ręce i pójdą w stronę małego domku z ogródkiem, ich domku. Przez te 20 lat Wanda pamiętała barwę jego głosu, jego zapach, gesty, błysk spojrzenia i mimikę twarzy. Nie zapomniała niczego i chciałaby odnaleźć w nim to wszystko na nowo. Jednak nadzieja ją okłamała, marzenia ją okłamały, życie ją okłamało! Zamiast ukochanego spotkała obcego człowieka. Prócz konwencjonalnych słów i sformułowań nie mieli ze sobą o czym rozmawiać. Zrozumiała, że miłość ją okłamała najbardziej, zrozumiała, że miłość kłamie, oszukuje i zwodzi. Jej uczucia, pielęgnowane, czczone, wyzłacane, głaskane i lukrowane przez tak długi czas rozpadły się w mgnieniu oka, przestały istnieć, pękły jak bańki mydlane. Marzenia przegrały w starciu z brutalnym życiem.
Podobnie jak Wanda czekam na porażkę i łzy, czekam na rozczarowanie i ból. Miłość Wandy i Marka zardzewiała, rozsypała się w proch... Ale nie moja...
Chciałbym kiedyś spotkać się z Elbim. Nie wiem, o czym moglibyśmy rozmawiać... Może o pogodzie, o planach na przyszłość, o wyborach, o samochodach, może o osiągnięciach jego syna... Byłaby to rozmowa bez dialogów. Gdyby się tak stało, spełniłoby się moje marzenie. Byłoby ono jak anioł, który wkłada na głowę nimb radości, lecz z drugiej strony okazałoby się ono także okrutnym zabójcą mojej duszy...

1 komentarz:

  1. Czas zmienia nas, zmienia tych, których kochamy, czy kochaliśmy, zmienia nasze uczucia, zmienia wszystko. To bezwzględny zmieniacz. Mam podobne przemyślenia. I podobną obawę, że gdybym przypadkiem się spotkał z Szarookim, spotkałbym już innego, zmienionego przez tych parę lat człowieka. Nie czekam na takie spotkanie. Ty też nie czekaj Katta. Nie czekaj na rozczarowanie. Bo nawet jeśli wasze spotkanie byłoby przyjazne i serdeczne, to i tak nie byłoby takie, jakiego byś pragnął. Tak myślę.

    OdpowiedzUsuń