sobota, 13 czerwca 2015

Sen 287. Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem

Jest w Belo Horizonte taka jedna, która dumnie stąpa po trupach. Z bezczelnym uśmiechem prze naprzód i zbija każdego, kto się jej sprzeciwi. Jej hasło przewodnie to: "Masz robić tak, jak ja ci mówię." Zniszczyła już wielu, którzy powiedzieli jej "nie". Spotkałem wczoraj Alfa i pomimo tego, że nie trawię jego osoby, zatrzymałem się, gdyż chciał ze mną pogadać. Żalił się, że Marudana w pracy podłożyła mu świnię i zwolniono go w trybie dyscyplinarnym, gorzej - w ramach zemsty zadzwoniła do właściciela mieszkania, które wynajmował i perfidnie nakłamała i ów człowiek kazał mu się wyprowadzić. Znalazł nową pracę, lecz boi się, bo ona ciągle go tropi. Przestrzegł mnie, że Marudana wypytuje także o mnie, bo, jak to stwierdził - jeszcze ze mną nie skończyła. "A skąd to wiesz, że mnie szuka?", zapytałem. "Nie zapominaj, że ludzie ze sobą gadają. A po tym, co zrobiła Gizeli, to w robocie wszyscy jej unikają. Mówię ci - nikt z nią nie gada, a ona się mści i każdemu robi koło dupy." Parsknąłem śmiechem i stwierdziłem krótko: "Dla niej to normalne". "A co z Gizelą?" "Ohh...", machnął ręką. "Sprawa miała iść do sądu, bo mało co do rozwodu nie doszło..." "Co ty mi mówisz?!", przerwałem mu i wytrzeszczyłem oczy. "Marudana w ramach zemsty podrzuciła Gizeli jakieś proszki na poronienie i te leki znalazł jej mąż... Domyśl się, co było dalej", zawiesił głos. Zatkało mnie. "Mój taki jeden znajomy też ma pełno problemów, bo napisała na niego donos o niby sfałszowanej wizie i ciągle wzywają go na komisariat." "Ty sobie ze mnie żartujesz!", odezwałem się po chwili. "Nie", odparł, "I dlatego uważaj, bo ona rozpowiada ludziom, że będzie szczęśliwa, gdy ty umrzesz..." "To jej pokażę!", uniosłem środkowy palec.
Do domu wróciłem nieco skołowany. Nie miałem szans na przeanalizowanie tego, czego się dowiedziałem, gdyż przy kuchennym stole czekał na mnie Błękitnooki. "Muszę ci coś powiedzieć...", odezwał się.

15 komentarzy:

  1. Już się boję, co Błękitnooki musiał Ci powiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutro mamy jechać w nasze miejsce w rezerwacie Campo Belo.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Według jej mniemania - "Przecież ja ludziom pomagam! Co wy ode mnie chcecie?"

      Usuń
    2. Różne oblicza pomocy :)

      Usuń
    3. A teraz czekam na moment, kiedy inni zaczną jej pomagać :)

      Usuń
    4. To może wyjdzie z tego mocny serial o zabarwieniu kryminalnym...

      Usuń
    5. W tym przypadku skończyłoby się jeszcze gorzej.

      Usuń
  3. A za takie opowieści o tym, że się chce czyjejś śmierci i się z nim "nie skończyło", nie ma przypadkiem tam w Belo jakiegoś paragrafu? Coś podobnego do groźby karalnej? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno jest, i to nie jeden! Ale jak to udowodnić? Moja mama zawsze powiada (Alf także stwierdził coś podobnego): "Nie rusz gówna, bo gówno śmierdzi!"

      Usuń
  4. Cholera jasna, chyba blogspot się obraża na mnie za rzadkie logowanie. ;) Napisałam komentarz przed zalogowaniem i jak chciałam dodać, to treść zginęła. Wczoraj to samo.

    Z tym gównem to też racja. To jest również tekst mojego ojca, a ja od pewnego czasu przekonuję się, że w jego tekstach było sporo racji (np. "Głupich ludzi to ty dopiero spotkasz"... ;)). Aby udowodnić winę pani M., trzeba by mieć świadków, a z tym pewnie byłby problem, bo nikt raczej nie zechce dobrowolnie ruszać wspomnianego gówna. Zresztą nie dziwię się temu. Ale warto zorientować się w tych paragrafach, tak na wypadek, gdyby Cię to gówno chciało ruszyć samo. I uważać na siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodzice, jak w większości przypadków, mają rację, dodam jeszcze od siebie: "Lepiej spotkać głupiego człowieka na ulicy, niż mieć do czynienia z głupotą, którą rozsiewa i zaraża." A świadków znalazłbym wielu, tylko który z nich będzie chciał mieszać się w kłamstwa i pomówienia tej pani? To ona się ośmiesza, opowiadając takie rzeczy. Lepiej gówna nie tykać! A jeśli zbliży się do mojego domu, wyjdę naprzeciw z widłami!

      Usuń
  5. heh, normalnie jak w jakimś kryminale, tylko czekać na pierwszego trupa :>

    OdpowiedzUsuń
  6. No proszę, kogo ja tu widzę! ;)Sansenoi żyje, ten sam, którego pamiętam jeszcze chyba.z bloxa? :D
    A ten cytat o głupocie też bardzo sensowny.Ja właśnie to miałam na myśli, pisząc o.tym, że.nikt nie będzie chciał dobrowolnie ruszać gowna -że nikt nie będzie chciał mieszać się w pomówienia tej pani. No cóż, pozostaje mieć nadzieję, że się znudzisz pani M.

    Agol,
    nie loguje się, bo znowu będzie jakiś bunt blogspotu ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. W wiosce takie spory rozwiązuje się (ręcznie) siłowo. Paragrafy nie sa potrzebne. Ktoś oberwie i się nauczy lub drugi raz może oberwać. Kto by sobie głowe paragrafami zajmował.

    OdpowiedzUsuń