środa, 7 października 2015

Sen 337. Piknik

Mieliśmy dziś piękną pogodę w Belo Horizonte. Po pracy zabraliśmy dzieciaki naszych sąsiadów do samochodu i wybraliśmy się za miasto. Rozbiliśmy piknikowy obóz tuż nad rzeką. Enrique i mały Bruno są pełni energii. Pośród wrzasków i śmiechów chlapali Bzyczka wodą, kąpali się, pluskali, ganiali dokoła, grali w piłkę, zbierali kamienie i uczyliśmy ich puszczać kaczki na wodzie. Ile było krzyku przy tym! A potem poszli we trzech na zwiad terenu aż za zakole rzeki i nastała błogosławiona cisza. Mogłem w końcu otworzyć książkę i trochę poczytać. W drodze powrotnej do domu Bruno spał, a Enrique paplał o wszystkim jak nakręcony: "Wujek to, a wujek tamto". Gdy w końcu wyczerpały się pokłady jego energii, bidulek zasnął tuż obok swego brata. Uśmiechnąłem się do Błękitnookiego, a on pokręcił głową na znak, że rozumie. Chłonęliśmy ciszę i chyba chcieliśmy już ich oddać rodzicom i wrócić do naszego cichego domu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz