niedziela, 23 października 2016

Sen 433. Szczypta historii w cytatach

Czytam od zawsze - fabuły historyczne lub pozycje dokumentalne, lubię popularne obyczajówki i sagi rodzinne, psychologia, filozofia, antropologia, socjologia nie są mi obce, sięgam także po nowości i klasykę różnych kategorii (dziecięca, młodzieżowa i dla dorosłych).

Tym razem sięgnąłem po dokument dotyczący obozów koncentracyjnych w Polsce. Historyczna analiza funkcjonowania czterech obozów zagłady na wschodzie Polski mną wstrząsnęła, gdyż to, co działo się w Chełmnie, Bełżcu, Sobiborze i w Treblince to niewypowiedziany koszmar. Uważałem, że zesłanie do obozu w Oświęcimiu było czymś najgorszym, co mogło spotkać człowieka, jednak po zapoznaniu się z tą książką swoje zdanie nieco zmieniłem.
Wszystkie obozy czasów drugiej wojny były obozami zagłady. Jeśli się miało siły i zdrowie, można było przetrwać Auschwitz lub wywózkę do Niemiec. Tej nadziei nie mieli zesłani do Bełżca lub Treblinki, gdyż od razu zostawali unicestwieni. Ludzie ci nawet nie byli więźniami, ponieważ nie dano im na to żadnej szansy. Śmierć, śmierć, dokoła śmierć. Bełżec i Treblinka to piekło stokroć gorsze niż samo Auschwitz.

 Chełmno, relacja świadka (s.46):

 "Kiedy byłem ponownie z Bothmannem w lecie 1942 roku, w czasie stawiania ogrodzenia z drągów, widziałem groby, unosił się nad całym tym miejscem nieznośny, słodkawy, silny odór. Musiałem zatykać nos i opuściłem to miejsce tak szybko, jak było to możliwe. Bothmann pokazał mi duże, okrągłe wypukłości, które się tworzyły na długich grobach, z których widoczne w słońcu unosiły się jasne opary. Bothmann powiedział mi, że leży tam 250 tys. pogrzebanych, lecz miało się na tym miejscu znaleźć jeszcze co najmniej 100 tys."

 Bełżec, zeznania Franza Stangla, komendanta obozów w Sobiborze i Treblince (s. 55):

 "Powiedziano mi, że jeden z grobów się wylał. Umieścili tam zbyt wiele ciał i gnicie nastąpiło tak szybko, że płyny, które były pod spodem, wypychały ciała do góry i zwłoki staczały się ze wzgórza. Widziałem część z nich - o Boże, to było okropne..."

 Sobibór, relacja więźnia (s. 59):

 "W lutym 1943 roku odwiedził obóz Himmler (...). W tym celu przywieziono z obozu w Lublinie 500 pięknych dziewcząt, ale Himmler nie przyjechał i dziewczęta te poszły do komory gazowej. Gdy kierownictwo obozu znowu otrzymało wiadomość o przyjeździe Himmlera, wówczas znowu przywieziono 500 dziewcząt z obozu w Lublinie (...), rozebrano te 500 dziewcząt do naga i w obecności Himmlera ścięto im włosy. Później podzielono je na dwie grupy. Z tymi grupami przedemonstrowano przed Himmlerem cały proces zniszczenia w obozie sobiborskim (...) i Himmler zadecydował, że obóz w Sobiborze ma pozostać, gdyż pracuje dobrze."

 Treblinka, relacja więźnia (s. 63):

 "Kiedy wysiedliśmy z wagonów, zobaczyliśmy koszmarny widok: wokół leżały setki ciał. Wszędzie porozrzucane stosy tobołów, ubrań i walizek. SS-mani, Niemcy i Ukraińcy stali na dachach baraków i wściekle strzelali w tłum. Mężczyźni, kobiety i dzieci, krwawiąc padali na ziemię. Powietrze wypełniały płacz i krzyki. Ci, którzy nie byli ranni wskutek strzałów, byli popychani w stronę otwartej bramy na plac otoczony drutem kolczastym, musieli się wspinać po ciałach rannych i martwych."
"To były najbardziej upalne dni sierpnia. Ziemia na terenie masowych grobów falowała z powodu wydobywającego się z ciał gazu... Wymiotowaliśmy i płakaliśmy... Smród był piekielny, gdyż gaz nieustannie się wydobywał z grobów. Śmierdziało straszliwie na milę dookoła obozu."

Niniejsze krótkie omówienie jest przeredagowaną recenzją z mojego profilu na LC.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz