środa, 16 listopada 2016

441. Earl Grey i maliny

Późnym popołudniem wyszedłem na spacer. Niebo pokryte było stalowymi chmurami. Szedłem w kierunku centrum, gdy coś zaczęło przede mną wirować. Spojrzałem w ciemne niebo i na moją twarz spadły delikatne płateczki śniegu. Wnet stopniały. Wciągnąłem w płuca chłodne powietrze, przymknąłem oczy. Po chwili poprawiłem szalik i pomaszerowałem do miasta.

Siedzę w kącie pokoju z podkulonymi pod siebie nogami. Obserwuję ciemność, wdycham obce zapachy i słucham nowych odgłosów. Sięgam po kubek z herbatą i, z przymkniętymi oczyma, wdycham aromat malin. Dobrze smakują z gorącą Earl Grey.

Spoglądam na odłożoną obok książkę. Udało się ją dziś skończyć czytać. Jeszcze to potrafię. Współczuję bohaterowi. Jego historia chwyciła mnie za serce. Tragiczne losy mężczyzny, który przeżył piekło obozu koncentracyjnego. Próbowałem wyobrazić sobie siebie w takiej sytuacji... Było to ponad moje siły... Nie dałbym rady...

Już prawie noc. Naszykowałem sobie mp3 z ulubionymi piosenkami. Chciałbym zasnąć łagodnie ze słuchawkami w uszach...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz