sobota, 25 października 2014

Sen 196. Si vis pacem, para bellum!

Wiem, gdzie jest Błękitnooki. Odnalazłem go tej samej nocy, kiedy odszedł. Mówił mi, że doszło do karkołomnej awantury pomiędzy nim a Markizą, gdy nie chciał wpuścić jej do domu. Ponoć strasznie go zwyzywała, groziła mu nawet, że jeśli nie zniknie z mojego życia, to puści dom z dymem, gdy będziemy spać, i nic ją to nie obchodzi, bo jest ona Markizą i ma do tego prawo. Wystraszył się, spakował i odszedł. Na razie jest w bezpiecznym miejscu, gdyż sprawę z Markizą muszę załatwić sam.
Ściąłem się z nią zaraz po powrocie. Przed domem prawie że doszło do bijatyki. Zaatakowały mnie, gdy chciałem wejść do środka. Gdy próbowała mnie przypiec rozgrzanym do czerwoności pogrzebaczem, zrobiłem unik i pchnąłem ją tak, że przeleciała przez kufer. Gdy Baba w czerwonej chuście na głowie próbowała ją podnieść, zamknąłem się w domu. Cały czas obserwuję je przez okno. Siedzą przed domem i się naradzają. Gdyby przyszło im do głów, by wedrzeć się siłą, natychmiast ruszę do ataku. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz