niedziela, 13 października 2019

602. Wstępne podsumowanie

Wczoraj po południu wróciłem z wyprawy na koniec świata. Wszystko się udało. Jestem mile zaskoczony, że obyło się bez poważniejszych problemów czy kłopotów (jedynie lotnisko KLIA1 dało mi trochę popalić, ale to akurat przewidywałem). Być może nie zrealizowałem w 100% założonego programu (tak naprawdę to niemożliwe), ale za to jestem dumny z siebie, że wróciłem w jednym kawałku i do tego jeszcze bardzo zadowolony.
Pokonałem ponad 40 tysięcy kilometrów, odbyłem pięć długich lotów (plus jeden krótki), stanąłem na dwóch kontynentach - Azja i Australia, odwiedziłem pięć bardzo różnych od siebie krajów - Emiraty Arabskie, Korea Południowa, Australia, Malezja i Brunei Darussalam oraz pięć dużych miast - Abu Dhabi, Seul, Sydney, Kuala Lumpur oraz Bandar Seri Begawan (to akurat jest dość małe). Jak do tej pory była to wyprawa życia.
Chciałbym od razu podziękować tym, którzy przez cały czas byli ze mną w internetowym kontakcie i dodawali mi otuchy - Agnieszce, Oli, Maćkowi i Asi. Dzięki Wam mogłem wierzyć w to, że wszystko się ułoży i uda oraz na bieżąco dzielić się wrażeniami.
Odnośnie problemów z biurem podróży Thomas Cook - biuro publicznie ogłosiło upadłość w poniedziałek 23 września w dzień mojego wyjazdu. Informację odebrałem tuż przed wylotem do Abu Dhabi, alarmowała mnie też o tym Aga. We wtorek biuro kontaktowało się ze mną telefonicznie oraz przez e-maile. Zapewniono mnie, że moje podróże są opłacone, gdyż lecę innymi liniami lotniczymi - Etihad (Londyn-Abu Dhabi oraz Abu Dhabi-Seul), Asiana Airlines (Seul-Sydney) oraz Royal Brunei (Kuala Lumpur-Bandar Seri Begawan oraz Bandar Seri Begawan-Londyn; przelot na odcinku Sydney-Kuala Lumpur zakupiony był we Flight Center), a odwołane zostały wszystkie loty liniami Thomas Cook. Wszystkie hotele rezerwowałem indywidualnie, więc pobyt nie miał nic wspólnego z biurem. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie mój bank - przed podróżą zakupiłem tam specjalne ubezpieczenie oraz zgłosiłem wyjazd (było to potrzebne, by móc używać kart płatniczych w Azji i Australii). Moja agentka osobiście dzwoniła do mnie aż dwa razy i upewniała się, czy wszystko jest w porządku, bo Thomas Cook ogłosił upadłość i oferowała pomoc finansową, gdyby coś się wydarzyło. Na szczęście obyło się bez problemów.
20 dni minęło bardzo szybko i trzeba wrócić do rzeczywistości. Co nieco o poszczególnych krajach napiszę, gdy się trochę ogarnę. Na bieżąco starałem się zamieszczać ciekawsze fotki oraz spostrzeżenia na FB, więc ci, którzy mnie tam obserwują, wiedzą, jak było i co się wydarzyło.    
  

1 komentarz:

  1. Cieszę się bardzo KAtta, że wyprawa się udała i wróciłeś cały, zdrowy i zadowolony:)

    OdpowiedzUsuń